Inflacja w sierpniu 2022 roku sięgnęła poziomu 16,1 proc. w ujęciu rocznym. Jest to najwyższy odczyt od marca 1997 roku, kiedy to była na poziomie 16,6 proc. Rada Polityki Pieniężnej wielokrotnie podnosiła stopy procentowe, a rząd uchwalał tarcze antyinflacyjne i kolejne programy mające zatrzymać wzrost cen. Mimo tych działań, ceny wciąż rosną. Ekonomiści podkreślają, że recepta na walkę z drożyzną nie jest taka prosta. 

Dwucyfrowa inflacja zawitała nad Wisłą w marcu tego roku, kiedy to przekroczyła poziom 11 procent. Dane sierpniowe są z kolei najwyższym odczytem od 25 lat.  Jak podał Główny Urząd Statystyczny – jest to 16,1 proc. rdr, a w ujęciu miesięcznym wzrost był na poziomie 0,8 proc. Najszybciej rosły nośniki energii (aż o 40,3 proc. rdr), paliwa (23,3 proc. rdr) oraz żywność (17,4 proc. rdr). I nie tylko Polska zmaga się z tym problemem. Ceny rosną gwałtownie w całej Europie.

W strefie euro inflacja sięgnęła poziomu 9,1 proc., wobec 8,6 proc. w lipcu. Warto przypomnieć, że na początku 2022 roku ceny w Eurozonie rosły w tempie 5 proc. rdr, co już wówczas było postrzegane jako rekord. Podobnie jak w Polsce, drożyznę generuje drożejąca energia, która wg Eurostatu wzrosła w ujęciu rocznym o 38,2 proc. Wysokie rachunki, jakie muszą ponosić przedsiębiorcy, odbijają się z kolei na wzroście cen żywności (10,6 proc. rdr).

W strefie euro najwyższy poziom inflacji odnotowano w sierpniu w Estonii (25,2 proc.), na Litwie (21,1 proc.) oraz na Łotwie (20,8 proc.). W Belgii ceny rosły w tempie 9,94 proc., co było najwyższym wynikiem od marca 1976 roku.

Energetyczna niepewność

W Polsce Rada Polityki Pieniężnej, odpowiedzialna za walkę z inflacją i utrzymywanie jej w tzw. celu NBP, już w październiku 2021 roku rozpoczęła serię podwyżek stóp procentowych. Były one podwyższane co miesiąc i po wrześniowej podwyżce zatrzymały się na poziomie 6,75 proc.

Prof. Marian Noga z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu, który zasiadał w Radzie Polityki Pieniężnej w latach 2004-2010, zauważa, że Rada dziesięciokrotnie podnosiła stopy procentowe, ale podwyżki będą działać z pełnym skutkiem dopiero w okresie od 16-24 miesięcy po zmianie stóp.

– Natychmiastowy efekt w postaci wzmocnienia kursu występuje już nawet w minutę po ogłoszeniu decyzji przez RPP. Jeśli zaś chodzi o widoczne efekty spadku poziomu inflacji, to jeżeli zaczniemy mierzyć ją w maju 2023 roku, to będziemy się wówczas odnosili do bardzo wysokiego wyniku cen z maja roku bieżącego, a to zaś oznacza, że zacznie działać efekt bazy. Spowolnienie inflacji zobaczymy zatem już w kwietniu 2023 roku. Zmian nie zauważylibyśmy w momencie, w którym ceny energii wzrosłyby do jeszcze bardziej, niż dziś rekordowych poziomów. Niższy odczyt będziemy widzieć w II kwartale 2023 roku – mówi.

Prof. Noga podkreśla, że z inflacją najlepiej walczą te kraje, które są bogate i w których społeczeństwa mają wysokie dochody.

– Dla porównania w Szwajcarii inflacja jest na poziomie 3,5 proc. w ujęciu rocznym. Ten kraj nie ma ropy ani węgla. Mimo wzrostu cen towarów, Szwajcarzy nie pobiegli do sklepu, by robić zakupy na zapas. Ich dochody są na takim poziomie, że społeczeństwo wie, że i tak będzie je stać na zakupy. Nie nakręcają w ten sposób spirali inflacyjnej. Żeby walczyć z inflacją, po prostu trzeba osiągnąć wysoki poziom życia jako społeczeństwo – ocenia.

Piotr Kuczyński z Domu Inwestycyjnego Xelion zaznacza z kolei, że sierpniowy odczyt inflacji w Polsce na poziomie 16,1 proc. jest „lekko zadziwiający”.

– Wielu ekonomistów jest zdziwionych, bo teoretycznie na jej wysokość wpływała żywność i nośniki energii. Pełną wiedzę będziemy jednak mieli, kiedy Główny Urząd Statystyczny pokaże dokładne dane. Pewne jest, że inflacja w okolicach 15-16 procent będzie się utrzymywała z nami przez najbliższy czas. To, co będzie potem, nie zależy ani od polskiego rządu, ani obywateli. Komisja Europejska planuje wkrótce przedstawić rewolucyjne rozwiązania, które mają obniżyć ceny energii i być może będą one skuteczne- mówi główny ekonomista Domu Inwestycyjnego Xelion. Jak dodaje: – Warto zwrócić uwagę na to, co działo się na kontraktach na energię w Niemczech – najpierw zdrożały one do poziomu 1000 euro za MWh, po czym spadły o 50 procent. Na rynku grasują fundusze inwestycyjne, które powodują dziwne wahania, co odbija się z kolei na naszych kieszeniach. Podobnie sytuacja wyglądała z rynkowymi cenami gazu. Najprostszą drogą do uspokojenia sytuacji jest wykluczenie funduszy inwestycyjnych z gry na rynku energii.

Piotr Kuczyński podkreśla, że od 2018 roku, kiedy uwolniono rynek uprawnień do emisji CO2, ich cena wzrosła 15-krotnie. Jego zdaniem było to oczywistym błędem albo działaniem celowym, które miało doprowadzić do wymuszenia na krajach członkowskich dekarbonizacji gospodarki.

– Zupełnie inna sytuacja będzie miała miejsce, jeśli Kreml zakręci kurki z dostawami gazu i ropy. Wówczas będzie to kolejny czynnik, który sprawi, że będziemy żyli w jeszcze innym świecie – dodaje.

Warto podkreślić, że już latem Gazprom wstrzymał dwukrotnie dostawy gazy gazociągiem Nord Stream I. Wywołało to sporą panikę w Niemczech, a bank Credit Agricole wyliczył, że polskie PKB mogłoby to kosztować spadek o 0,4 pkt. proc. w 2022 roku. Eksperci coraz bardziej obawiają się tego, że zimą Rosja przykręci kurki, by wywołać jeszcze większy kryzys energetyczny w Europie i wpłynąć na opinię publiczną, która dziś popiera dostarczanie broni na Ukrainę.

Obligacje, tarcze i inwestycje

– Jest tak wiele czynników wpływających i mogących wpłynąć na wysokość inflacji, że trudno jej dziś skutecznie przeciwdziałać. Wszelkiego typu rządowe dopłaty to w istocie nie są tarcze antyinflacyjne, tylko tarcze pomocowe. Są one jednak proinflacyjne. Im więcej pieniędzy popłynie na rynek, tym więcej środków zostanie przeznaczonych na konsumpcję. Oczywiście, trzeba pomagać tym najbardziej potrzebującym, ale nie wszystkim po równo – mówi Piotr Kuczyński.

Ekonomista dodaje też, że rządowy pomysł emisji obligacji inflacyjnych teoretycznie jest dobrym rozwiązaniem, ale nie przyniesie wiele korzyści. – Kupią je osoby mające oszczędności, których nie używają – po prostu przełożą pieniądze z jednej kieszeni do drugiej, a po określonym czasie NBP będzie musiało wypłacić oprocentowanie. Choć krótkoterminowo jest to z pewnością ściągnięcie jakiejś puli pieniędzy z rynku, to długofalowo nie jest to lekarstwo na inflację – ocenia.

Prawidłowym kierunkiem jest także podwyższenie oprocentowania depozytów przez banki. Kolejne podwyżki stóp procentowych niewiele już dadzą. Nie powstrzymają one wzrostu cen prądu, ropy czy innych nośników energii. Zbyt wysokie stopy procentowe wprowadzą gospodarkę w recesję. Ja od dawna uważałem, że stopy procentowe powinny wyhamować na poziomie 5-6 procent i należało poczekać na to, co wydarzy się na świecie – mówi Piotr Kuczyński.

Ekonomista sceptycznie ocenia także głosy polityków wskazujące na to, że środki z Krajowego Planu Odbudowy mogłyby pomóc w zahamowaniu tempa wzrostu cen. W jego ocenie mogłyby one w pierwszej fazie lekko podnieść inflację.

– W dłuższym terminie, ponieważ  są to środki inwestycyjne, spowodowałyby, że wzrost gospodarczy byłby bardziej zrównoważony, bo inwestycje dają napęd gospodarce na lata, ale nie widzę sposobu, by teraz mogłyby one osłabić inflację. Czytam i słyszę, co politycy mówią o umocnieniu złotego.  Przyjmując, że otrzymamy nawet 70-80 mld zł rocznie (Polski Krajowy Plan Odbudowy, zatwierdzony przez Komisję Europejską, opiewa na 35,4 mld euro – 23,9 mld euro w formie dotacji i 11,5 mld euro w formie pożyczek – red.), a obrót na rynku walutowym to 10 mld zł dziennie. To jak to miałoby podziałać na wzmocnienie złotego? Psychologicznie trochę by umocniło polską walutę, ale NBP pisze, że 1 proc. zmiany kursu złotego to 0,1 pkt proc. inflacji. To oznacza, że złoty musiałby się bardzo umocnić, żebyśmy odczuli realnie wpływ jego umocnienia na inflację – podsumowuje.

Polski sposób na drożyznę

Pierwsza tarcza antyinflacyjna została wprowadzona przez rząd Mateusza Morawieckiego 20 grudnia 2021 roku. Obniżona wówczas została cena paliwa na okres pięciu miesięcy poprzez obniżenie akcyzy do minimalnego poziomu dopuszczonego przez UE. W dół poszła także wysokość podatku VAT na gaz do poziomu 8 procent.

Działania te nie zatrzymały jednak rosnących cen, w tym także paliw. Już w styczniu rząd ogłosił drugą tarczę antyinflacyjną, której rozwiązania sięgały znacznie głębiej. Obniżono podatek VAT na paliwa z 23 proc. do 8 proc., co miało przełożyć się na spadek cen rzędu 60-70 groszy na litrze. W czerwcu jednak cena popularnej benzyny Pb95 przebiła psychologiczną barierę 8 zł za litr.

Do 0 proc. zmniejszono także stawki podatku VAT na podstawowe produkty spożywcze, a VAT na gaz od 1 lutego sięgnął poziomu 0 proc. Pięcioprocentowa stawka podatku VAT na prąd została przedłużona do 31 lipca 2022 r. Tarcza Antyinflacyjna 2.0 zniosła także ten podatek w przypadku nawozów dla rolników.

Na początku września rząd zdecydował o przedłużeniu działania tarczy inflacyjnej do końca 2022 roku. Tego typu działanie to koszt dla budżetu państwa rzędu ok. 5,3 mld zł z tytułu ubytków we wpływach podatkowych. Wiceminister finansów Artur Soboń powiedział, że średnio każdy miesiąc funkcjonowania tarczy antyinflacyjnej to jest ubytek dochodów rzędu 2,4 mld zł.

W styczniu 2022 roku sejm uchwalił także ustawę o ochronie odbiorców gazu. Ustawa objęła ochroną także przedszkola, żłobki, domy dziecka oraz szpitale i szkoły. Tego typu placówki w całym 2022 roku płacą rachunki wg taryfy, po której rozliczają się gospodarstwa domowe. Z drugiej strony sprzedawcy gazu, którzy kupują surowiec po coraz wyższych cenach, zostali objęci programem rekompensat. Wartość programu opiewa na 10 mld zł. Państwo wypłaca firmom różnicę pomiędzy ceną zakupu gazu na rynku a ceną jego sprzedaży wg taryfy dla gospodarstw domowych, przy czym jest to różnica pomiędzy cenami cennikowymi ustalonymi na dzień 1 stycznia 2022 roku a taryfą sprzedawcy.

A ceny będą rosnąć dalej

Ekonomiści banku ING w swoim komentarzu po sierpniowym odczycie inflacji CPI, nie są optymistami, jeśli chodzi o dalszy rozwój wydarzeń. Podkreślają, że sierpień dobitnie pokazał, że nie widać sygnałów wygaśnięcia presji na wzrost cen.

„Co więcej, spodziewamy się, że kolejne miesiące przyniosą dalszy wzrost inflacji. Gospodarka, producenci i ceny detaliczne muszą zaabsorbować kolejny szok energetyczny, tj. cen nośników energii elektrycznej, gazu, węgla i innego opału oraz ogrzewania. Ważnym czynnikiem dla perspektyw inflacji w 2023 roku jest skala wzrostu cen regulowanych po aktualizacji taryf na początku 2023. Jeżeli rząd będzie gotowy do wypłat znaczących rekompensat dla dystrybutorów gazu i energii elektrycznej, to skala wzrostu ich cen może być wyraźnie niższa niż kosztów ich dostarczania. Wsparcie fiskalne dla branż energochłonnych także może nieco zredukować presję na wzrost kosztów firm i przełożenie tych czynników na ceny końcowe. Ale całkowite zamrożenie i niedopuszczenie do wzrostów cen jest mało realne ze względu na koszty” – piszą analitycy.

Podkreślają, że ich scenariusz bazowy zakłada dalszy wzrost inflacji po wakacjach i kolejny szczyt na początku 2023 tj. po wejściu w życie nowych taryf na gaz i energię elektryczną, na poziomie nieco poniżej 20 proc. rdr (około 18-19 proc. rdr). Zdaniem ekonomistów ING, RPP dalej będzie podnosiła stopy procentowe, które zatrzymają się na poziomie 7,0-7,5 proc. – to z kolei nie jest dobrą informacją dla firm i kredytobiorców.

Nie ma prostej recepty na rosnącą inflację. Obecna sytuacja geopolityczna wprowadza wiele niewiadomych, które mogą wywrócić do góry nogami nawet najbardziej wyrafinowaną politykę monetarną. Jedno jednak jest pewne – najłatwiej mają bogaci i ci, których gospodarka oparta jest na zaawansowanych, wysokomarżowych produktach.

 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

O autorze

Paweł Bednarz

Założyciel portalu o elektromobilności - AutoElectroMoto.pl. Od wielu lat współpracuje z redakcjami Business Insider Polska, Forbes i Onet. Pisze także dla portalu Homodigital.pl. Wcześniej pisał dla "Dziennika Gazety Prawnej”, magazynu „My Company” i tygodnika "Wprost". Od 2008 r. pracował w TVN CNBC i później w TVN 24 Biznes i świat. Współpracował z amerykańskim magazynem „The New Yorker". Wykładowca SWPS.

Zobacz wszystkie artykuły autora