Zwycięstwo Luli w wyborach prezydenckich w Brazylii to wielki powrót polityka, który kierował krajem przez dwie kadencje w latach 2003-2010, spędził blisko dwa lata w więzieniu skazany za korupcję, a później został uniewinniony.

Z więzienia po trzecią kadencję
„Padłeś? Powstań!” – tak mogłaby brzmieć życiowa dewiza Luiza Ignacio da Silvy, nazywanego Lulą, który 1 stycznia 2023 roku obejmie urząd prezydenta Brazylii. Będzie to jego trzecia kadencja. – Próbowali mnie pogrzebać żywcem, ale oto jestem – powiedział do tłumu zwolenników po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich 30 października 2022 roku.
Rywalem Luli był obecny prezydent Brazylii, konserwatysta Jair Bolsonaro, który rządzi krajem od 2018 roku. To wtedy Lula trafił do więzienia. Jak się okazało, sędzia, który go skazał, nie był bezstronny, został ministrem w administracji Bolsonaro. Tegoroczny wyścig był niezwykle zacięty. Oprócz rewanżu, obu polityków dzieli bardzo wiele: temperament, styl prowadzenia kampanii, droga polityczna, światopogląd, stosunek do gospodarki, ochrony środowiska, spraw społecznych.
Lula, któremu sondaże przez długi czas dawały znaczącą przewagę, wygrał dopiero w drugiej turze 1,8% głosów. To były wybory dwóch wizji: lewicowego państwa opiekuńczego, chroniącego środowisko naturalne a krajem konserwatywnym i wolnorynkowym, które przymyka oko na wycinkę puszczy amazońskiej. Społeczeństwo w Brazylii jest podzielone na pół. Jesteś albo po lewej, albo po prawej stronie. Środek mieści się w granicach błędu statystycznego.

Życiorys lidera
Życiorys Luli to materiał na emocjonujący film. Jest nazywany brazylijskim Wałęsą. Początek jego kariery politycznej to związki zawodowe w zakładzie, w którym pracował. Dziś ma 77 lat i po raz trzeci obejmuje urząd prezydenta ponad dwustumilionowego kraju.
Urodził się w 1945 roku w ubogiej rodzinie, był najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. Nędza zmusiła jego matkę, samotnie wychowującą dzieci, do wyjazdu do Sao Paulo, gdzie łatwiej było o pracę. Ojca w życiu Luli nie było. Da Silva senior nie lubił domowej rutyny. Dorobił się dwudziestu siedmiu potomków.
Lula zaczął pracować w wieku 11-12 lat. Wykształcenie zawodowe zdobył pracując jako robotnik w zakładach metalurgicznych. W latach 70. zapisał się do związków zawodowych. Charyzma wyniosła go w 1975 na szefa związku. W latach 1964-1985 w Brazylii rządziła junta wojskowa, a Lula organizował zakazane strajki, które gromadziły nawet po 100-200 tysięcy ludzi, za co był aresztowany i siedział w więzieniu. W 1980 roku współzakładał lewicową Partię Pracujących. W pierwszych wolnych wyborach do parlamentu w 1986, po upadku dyktatury, zdobył mandat.
Start Luli w dorosłe życie też nie był łatwy. Pierwsze małżeństwo zakończyło się tragicznie – w 1971 zmarła jego ciężarna żona Maria, stracił też nienarodzone dziecko. Cztery lata później ożenił się z Marisą, byli małżeństwem czterdzieści trzy lata. Wychowywali czworo dzieci. W 2017 roku Marisa zmarła w wyniku udaru – było to w czasie, gdy Lula został oskarżony o korupcję w aferze nazwanej operacją „myjnia samochodowa” (od miejsc, w których prano brudne pieniądze). Zarzuty usłyszała także jego żona.
Były prezydent został skazany na 12 lat więzienia, w 2018 zaczął odsiadkę, ale wyszedł na wolność w 2019. Sąd Najwyższy dopatrzył się w wyroku proceduralnych uchybień, a potem wyrok unieważniono. W maju 2022 zapowiedział start w wyborach prezydenckich. Wziął ślub z 55-letnią Rosangelą, nazywaną Janją, partyjną koleżanką, która wspierała go w czasie odsiadki. – Mężczyzna, który ma 76 lat i jest zakochany tak jak ja, może chcieć tylko dobra dla tego kraju – mówił.

Dobra passa czasu pierwszej prezydentury
Cztery lata temu Brazylijczycy postawili na konserwatystę Jaira Bolsonaro. Ale były wojskowy nie wyprowadził kraju z gospodarczego kryzysu, wręcz przeciwnie. Pandemia COVID-19, którą prezydent lekceważył, pogłębiła kryzys i kosztowała życie aż 660 tysięcy osób. Przyzwalał na likwidację puszczy amazońskiej pod uprawy, tereny pod hodowlę bydła i kopalnie surowców naturalnych. Więc po czterech latach naród wezwał sprawdzonego Lulę. Ludzie wiedza, że Lula potrafi zdziałać cuda.
Pierwsza dekada XXI wieku, gdy był prezydentem Brazylii, była czasem prosperity. Jej źródłem był ogromny popyt Chin na towary z Ameryki Łacińskiej. Rząd finansował z szerokiego strumienia dolarów, które płynęły z handlu, liczne programy społeczne. Sztandarowy program Luli „Bolsa Familia” był stypendium rodzinnym dla ubogich rodzin, które dostawały pieniądze pod warunkiem, że dzieci chodziły do szkoły i były szczepione. Program przyczynił się do spadku ubóstwa o trzydzieści procent i zmniejszenia śmiertelności niemowląt. Płaca minimalna wzrosła o pięćdziesiąt procent powyżej inflacji. Miliony Brazylijczyków awansowały do klasy średniej, stały się konsumentami, stać ich było na kupowanie towarów i zaciąganie kredytów.
Gdy 1 stycznia 2011 roku Lula kończył drugą kadencję, miał ponad 80-procentowe poparcie społeczne. Był ikoną, jednym z najbardziej rozpoznawalnych liderów Ameryki Południowej. Prezydent USA Barack Obama powiedział, że Lula jest jednym z najpopularniejszych polityków na Ziemi.

Wyzwania trzeciej kadencji
– Mógłbym zachować dyplom najlepszego prezydenta wszechczasów i spokojnie przeżyć ostatnie lata życia – powiedział da Silva po uzyskaniu nominacji swojej partii jako kandydat w wyborach prezydenckich. – Ale widzę, jak ten kraj jest niszczony. Widzę, jak naszą edukacją kieruje facet, który nie lubi edukacji. Postanowiłem więc wrócić – oświadczył.
Lula jest doświadczonym politykiem, ma talent i charyzmę, jest ambitny. Trafia do serc emocjami, których się nie wstydzi. Lubi ludzi, wychodzi do nich, mówi językiem, który rozumieją, bo zna ich problemy z autopsji. Jego przekazy medialne są klarowne i barwne.
Prace nad utworzeniem nowego rządu Lula powierzył byłemu gubernatorowi Sao Paulo, Geraldo Alckminowi, centryście, który jest szanowany przez biznes. Poparcie umiarkowanych przedstawicieli w Kongresie będzie rządowi potrzebne do głosowania ustaw. Lula obiecuje większą rolę państwa w gospodarce i dobrobyt społeczny, ale z zachowaniem wolnego rynku. Zapowiedział już zero tolerancji dla niszczenia Amazonii. – Zamiast być światowym liderem w wylesianiu, chcemy być mistrzem w walce z kryzysem klimatycznym i w rozwoju społeczno-środowiskowym – mówił w listopadzie na szczycie klimatycznym COP27 w Egipcie.
Wyzwaniem będzie scalenie podzielonego narodu oraz pomoc milionom Brazylijczyków cierpiącym z powodu głodu i żyjącym w biedzie. – Nie ma dwóch Brazylii, jest jeden naród. Nadszedł czas, by przywróć pokój – obiecuje prezydent-elekt.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

O autorze

Bogna Janke

Dziennikarka. Pracowała w PAP, TVN24, była właścicielką i szefową portalu Salon24. Założyła Fundację Warszawskie Szpitale Polowe, której celem było upamiętnienie służby zdrowia z powstania warszawskiego. W latach 2021-2022 była sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP odpowiedzialnym za sprawy społeczne.

Zobacz wszystkie artykuły autora