Polacy stanowią obecnie ważną część brytyjskiej społeczności. Wielu z nich to pewni siebie, dobrze wykształceni i znający język specjaliści, których wiedza i doświadczenie procentowałyby także w Polsce. Czy brexit sprawi, że będą chcieli wrócić do ojczyzny? Niekoniecznie. Są oni jednak znakomitą wizytówką dla polsko-brytyjskich relacji biznesowych.
Według danych ONS (Office for National Statistics – Brytyjski Urząd Statystyczny) w 2018 roku na Wyspach mieszkało ponad milion Polaków. Na koniec 2018 roku liczba ta skurczyła się o 3,52% – i spadła do poziomu 985 tys. osób[1]. Po raz pierwszy od 2016 roku liczba więc spadła poniżej miliona. Za mniejsza ilość Polaków na Wyspach może w dużej mierze odpowiadać Brexit. Powoduje on bowiem niepewność, a słaby kurs funta ma negatywny wpływ na oszczędności imigrantów zarobkowych, wśród których znajduje się wielu naszych rodaków. Czy jednak o powrocie do kraju myślą także dobrze wykształceni polscy specjaliści?
Studia i co dalej?
Wiele mówiło się o emigracji zarobkowej do Wielkiej Brytanii, jednak innym, równie ważnym powodem, dla którego Polacy wyjeżdżali i wyjeżdżają na Wyspy, pozostaje edukacja. Stypendia Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata czy British Alumni Society i wsparcie ze strony innych, podobnych organizacji sprawiają, że najzdolniejsi mają szansę na naukę w najlepszych zagranicznych szkołach już na etapie liceum. Część decyduje się później na studia licencjackie bądź magisterskie w Wielkiej Brytanii. „Miałem szczęście zostać laureatem stypendium Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata im. Pawła Czartoryskiego, co pozwoliło mi na dokończenie dwóch ostatnich lat liceum w brytyjskiej prywatnej szkole w Bristolu – Clifton College. Przed konkursem stypendialnym ani przez chwilę nie pomyślałem o wyjeździe za granicę. Coś skłoniło mnie do udziału i udało się. Potem naturalną konsekwencją były studia w Anglii, na kierunku ekonomicznym na Durham University. W międzyczasie praca i różne staże. To wszystko było wielką, wspaniałą przygodą” – mówi Jan Globisz, który dziś jest nauczycielem w jednym z prywatnych liceów w Warszawie, a w Wielkiej Brytanii spędził niemal 5 lat.
Według badania międzynarodowej firmy doradztwa strategicznego The Boston Consulting Group (przeprowadzonego w 2017 r. wśród uczestników Polish Economic Forum) aż 75% polskich studentów chce wrócić do kraju po skończeniu edukacji na brytyjskich uniwersytetach. Sytuacja ta zmienia się jednak po zakończeniu studiów.
Młodzi ludzie decydują się na staże w międzynarodowych korporacjach, często zdobywają w nich zatrudnienie i plany powrotu odwlekają w czasie. Właśnie dlatego odsetek chętnych do wyjazdu do Polski wśród profesjonalistów jest zdecydowanie niższy i wynosi – zgodnie z tym samym badaniem – 58%[2].
Warto jednak zwrócić uwagę, że tego typu kwerenda nie jest w pełni wiarygodna. W Polish Economic Forum uczestniczą osoby, które stale utrzymują kontakty z Polską i mają silne poczucie narodowej tożsamości. Wśród ogólnej liczby polskich profesjonalistów na Wyspach odsetek osób, które chcą wrócić do kraju, będzie więc jeszcze mniejszy. Polscy studenci korzystają z brytyjskiej pomocy w trakcie studiów, zaciągają brytyjskie pożyczki, brakuje z kolei polskich programów wspierających ich w trakcie edukacji, a jednocześnie wiążących ich z krajem, tak, aby mieli po co i dokąd wracać z doświadczeniem, jakie zdobyli za granicami kraju.
Jakie są główne powody powrotów? Według raportu BCG to: rodzina (51%), wyższa jakość życia w Polsce (43%), większe szanse na rynku pracy (43%), niższe koszty życia (41%)[3]. Na pewno najtrudniej jest wrócić tym, którzy w Wielkiej Brytanii zapuścili już korzenie. Mają dom, rodzinę, ich partner lub partnerka nie są z Polski, a dzieci uczą się w brytyjskich szkołach. Wielu radzi sobie na tyle dobrze, że w Polsce trudno byłoby im o równie atrakcyjną pracę, a na pewno – o choćby porównywalne zarobki. Jedną z takich osób jest Joanna Bagniewska, która wykłada zoologię na Wydziale Nauk Biologicznych University of Reading i pracuje na Wydziale Pediatrii Uniwersytetu Oksfordzkiego, gdzie zajmuje się komunikacją w zakresie najnowszych badań. W Wielkiej Brytanii mieszka już 13 lat i, jak sama przyznaje, na decyzję o pozostaniu tam dużo większy wpływ niż brexit ma kwestia pracy jej i męża. Podobne przykłady można mnożyć.
Profesjonaliści się wspierają
Tych, którzy czują sentyment do kraju i chcą mieć kontakt z polską kulturą, zrzesza w samym Londynie kilkanaście różnych organizacji polonijnych. Coraz więcej jednak jest osób, które po prostu chcą się wzajemnie wspierać w życiu zawodowym. Ta grupa skupia się wokół Polish Professionals in London czy Polish City Club w Londynie, które mieliśmy okazję odwiedzić podczas wizyty studyjnej realizowanej przez Instytut Wolności w ramach projektu „Przywództwo. Poziom wyżej”.
Organizacje te dają możliwość udziału w ciekawych wydarzeniach z udziałem osób zarówno z Polski, jak i z Wielkiej Brytanii, poszerzania kontaktów, dzielenia się dobrymi przykładami, a także – nawiązania trwałych przyjaźni.
Polish Professionals organizują również program mentoringowy „PoProStu”. Pomaga on Polakom studiującym w Wielkiej Brytanii rozpocząć karierę zawodową[4].
Z kolei Polish City Club, oprócz organizacji comiesięcznych spotkań, współpracuje z innymi City Clubs w Londynie, reprezentującymi różne narodowości, m.in. Rosjan, Ukraińców, Węgrów, Czechów, Bułgarów, Rumunów, Estończyków itd., oraz z siostrzaną organizacją Polish City Club w Paryżu. Klub działa także charytatywnie poprzez uczestnictwo w tworzeniu Polskiego Funduszu Dziedzictwa Narodowego w Londynie, a także – organizując program praktyk dla studentów „High Fly”. Do PCC należy około 200 osób pracujących w Londynie na wyższych stanowiskach. Członkowie, na co dzień pracownicy banków, firm ubezpieczeniowych czy funduszy inwestycyjnych, przyjmowani są do PCC na podstawie aplikacji. Prezesem klubu jest Jakub Molski, który zarządza inwestycjami w obszarze bankowości i technologii finansowych w jednym z londyńskich funduszy. Studiował na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu oraz na ESCP, czyli francuskiej Grande Ecole, co wiązało się z nauką w Londynie, Paryżu i Berlinie. Dziś robi karierę w City[5].
Jeżeli ktoś jest aktywny i chce działać, to zazwyczaj należy do więcej niż jednej organizacji: „Byłam prezydentką Oxford University Polish Society, współzałożyłam Federację Polskich Stowarzyszeń Studenckich, jestem ambasadorką Fundacji „Polonium”, członkinią Oxford Polish Association oraz członkinią Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie. Współpracuję ze Stowarzyszeniem Techników Polskich, pojawiam się także w roli mówczyni na Forum Belwederskim i na Kongresie Polek” – wymienia Joanna Bagniewska.
Podobnie uważa Łukasz Rzeczkowski, który od 19 lat mieszka w Anglii. Jest członkiem zarządu PCC, a po wielu latach pracy w bankowości inwestycyjnej otworzył Trustedoctor.com – platformę ułatwiającą pacjentom chorym na raka dostęp do najlepszych szpitali i diagnostyków na świecie. Do Wielkiej Brytanii trafił jako stypendysta Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata. „PCC daje mi możliwość podtrzymania wielu profesjonalnych znajomości i jest platformą, która reprezentuje Polaków w londyńskim City” – mówi. Brexit nie sprawił, że Łukasz zaczął myśleć z sentymentem o powrocie do kraju. Dziś, gdy tworzy świetnie funkcjonujący start-up, o kierunku wyjazdu z Wielkiej Brytanii decydowałaby możliwość rozwoju biznesu. Najprawdopodobniej wybrałby Stany Zjednoczone lub Szwajcarię, gdzie działa Trustedoctor.com, ale, co ciekawe, nie wyklucza też Polski, w której ma siedzibę biuro technologiczne start-upu.
Innym stypendystą Szkół Zjednoczonego Świata jest Marcin Szala, który w Wielkiej Brytanii spędził 10 lat, a dziś jest zastępcą dyrektora w jednym z najlepszych liceów w Warszawie. „Wyjechałem do szkoły średniej i myślałem, że potrwa to dwa lata. Planowałem wrócić i studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale dostałem się na ciekawe studia w UK i zostałem. Potem, by spłacić pożyczkę, jaką zaciągnąłem na studia, i zdobyć doświadczenie, zostałem kilka lat, pracując” – opowiada. W 2007 roku postanowił jednak wrócić. Swoją decyzję tłumaczy następująco:
„W Polsce widziałem wiele możliwości zrobienia czegoś ciekawego, jak również czułem, że to jest mój kraj. Miałem wrażenie, że pewne sfery zaangażowania, które dla mnie były ważne, na przykład w sferze publicznej, są niedostępne w Wielkiej Brytanii dla ludzi z zagranicy”.
Jego doświadczenie z Oksfordu pomaga mu dziś w zmienianiu edukacji w Polsce i wspieraniu młodych ludzi, którzy marzą o w dostaniu się na topowe uczelnie na świecie. Marcin był także członkiem licznych organizacji skupiających Polaków zagranicą, m.in. prezydentem Stowarzyszenia Polskiego na Uniwersytecie Oksfordzkim (PolSoc).
Czego Polacy mogą uczyć się od Brytyjczyków?
Marcin Szala twierdzi, że Polacy mogliby przejąć od Brytyjczyków umiejętność zrzeszania się i budowania społeczeństwa obywatelskiego, zwłaszcza na lokalnym poziomie. Na Wyspach funkcjonują np. liczne chóry, amatorskie zespoły muzyczne czy teatralne. W Anglii długą tradycję mają również organizacje akademickie. Wszystkie tego typu kluby są prowadzone przez i dla uczniów oraz studentów. Młodzi ludzie stoją za organizacją lub współorganizacją spotkań poświęconych różnym zajęciom, od debat politycznych po quidditch (tradycyjną zespołową grę sportową). System jest tak zbudowany, aby już młodzieży umożliwiać zdobywanie kompetencji liderskich i budowanie odpowiedzialności za podejmowane działania. Dzięki temu studenci zdobywają doświadczenia, które stanowią ważny element ich CV. Takie wychowanie powoduje, że Brytyjczycy są jednym z najbardziej zrzeszonych narodów. Niemal każdy jest członkiem albo partii politycznej, albo np. sobotniego klubu spacerowania.
Z kolei Joanna Bagniewska zwraca uwagę na wysoki poziom debaty publicznej. „Mówię to mimo wszystkich wpadek, niezręczności, kłamstw i głupot, które pojawiały się w brytyjskich mediach od czasu referendum ws. brexitu” – twierdzi. Podobne spostrzeżenia ma Jan Globisz: „Każdy wyjazd w nieznane wiąże się z jakąś nauką, którą warto przywieźć ze sobą do domu. Dla mnie osobiście, jako dla studenta, były to model kultury rozmowy oraz samoorganizacja i odpowiedzialność”.
Brytyjczycy to naród o wybitnie rozwiniętej kulturze słowa i dyskusji, podkreśla Globisz. Już od najmłodszych lat dzieci uczone są, jak rozmawiać, robiąc to w duchu poszukiwania prawdy. Przy tym poznają sposoby rozwiązywania konfliktów za pomocą siły argumentów, a nie własnej pozycji czy autorytetu.
Ze względu na swoje położenie geograficzne i stosunkowo dużą populację Brytyjczycy musieli szybko nauczyć się rozwiązywać spory na drodze dyskusji. Dobrze pokazuje to klub debatancki Oxford Union Society i jego odpowiednik w Cambridge. Podczas dyskusji, które się tam odbywają, znane postaci ze świata polityki, sztuki i nauki zapraszane są, żeby zaprezentować swoje opinie na różne istotne tematy. Następnie prelegenci są brani w krzyżowy ogień pytań studentów. Trudne i niewygodne pytania, zadawane nawet najwyżej postawionym politykom, włączając w to premierów, nie są rzadkością. Liczy się tylko błyskotliwość oraz rzeczowość.
Kolejnym przykładem zaangażowania w życie lokalnych społeczności jest wszechobecność teatru w różnych jego formach. Licea i kluby studenckie regularnie wystawiają musicale i przedstawienia. Dzięki temu młodzi ludzie mają szanse zdobywania doświadczeń scenicznych. „Uważam, że taka edukacja bardzo sprzyja tworzeniu dialogu społecznego opartego nie na emocjach i kłótni, ale na rozmowie i wspólnej dyskusji. Brakuje nam w Polsce kadry politycznej o takiej kulturze i słowności, jaka panuje w brytyjskim parlamencie. Negatywne zachowania wywiedzione z polityki na długo pozostają w narodzie, w tym, jak ludzie odnoszą się do siebie nawzajem” – twierdzi Jan Globisz i tego też stara się uczyć swoich podopiecznych. „Gdy przebywałem w Anglii, każdy dzień obfitował dla mnie w nowe wnioski i obserwacje. Myślę, że to, co można wyciągnąć z wyjazdu za granicę, jest bardzo osobiste i wyjątkowe dla każdego. Cieszę się, że tylu Polaków decyduje się na wyjazd. To pozwala nam na skonfrontowanie naszych założeń oraz przekonań z tymi, które panują w innych kulturach, i mam nadzieję, że prowadzi do głębszej autorefleksji. Dzięki rozmowie uczymy się nowych punktów widzenia i możemy być mądrzejsi o doświadczenia innych” – kontynuuje.
Jak wykorzystać ten potencjał?
Decyzja o powrocie do Polski jest więc składową bardzo wielu czynników i wynika nie tylko z czasowo słabej pozycji funta czy brexitu.
Osoby, które zdobyły wykształcenie w najlepszych brytyjskich szkołach czy doświadczenie w londyńskich korporacjach, świetnie odnajdą się zarówno w Nowym Jorku, jak i w Szanghaju. Niestety, wciąż niewiele firm znad Wisły potrafi to docenić.
Pozytywnym przykładem jest rodzinna firma inwestycyjna TDJ, z którą sam jestem związany zawodowo. Jej właściciel – Tomasz Domogała – kształcił się na zagranicznych uniwersytetach i skończył m.in. program Master of Business Administration na Stanford University. Prowadząc firmę, chętnie widzi w jej szeregach osoby, które zdobywały edukację i zawodową praktykę za granicą. Jedną z nich jest Michał Nowak, który był wiceprezesem Polish Professionals w Londynie, pracował tam również w jednej z czołowych firm consultingowych, a dziś pełni rolę dyrektora w TDJ. Aby pozyskiwać osoby z takim doświadczeniem i wiedzą, firma uczestniczy w wielu wydarzeniach, takich jak m.in. Polish Economic Forum w Londynie. TDJ Foundation, w której pracowałem przez 5 lat, wraz z Project Access zorganizowali projekt MyOXperience, dzięki któremu 30 młodych Polaków miało okazję uczestniczyć w zajęciach na Oksfordzie i lepiej poznać tę uczelnię, a kolejnych 50 osób może skorzystać z mentoringu przygotowującego do aplikowania na czołowe uniwersytety na świecie. Wsparcie w zdobywaniu wiedzy i pokazanie, że są polskie firmy, które chętnie wykorzystają doświadczenie osób wracających z zagranicy, mogą być bardzo skuteczne w stymulowaniu powrotów do kraju
Praca to powód, dla którego do Polski wrócił Jan Globisz. „Zdecydowałem się wrócić do Polski, gdyż dostałem posadę jako nauczyciel/korepetytor w międzynarodowej szkole, która przygotowuje do brytyjskiej matury. To miejsce jest dla mnie o tyle szczególne, że dobrze rozumie i potrafi wykorzystać moje kompetencje nabyte podczas 5 lat pobytu za granicą. Myślę, że wiele osób pragnących wrócić zadaje sobie pytanie: Czy będzie tam miejsce dla mnie? – dla mnie, czyli studenta z takim, a nie innym życiorysem i doświadczeniem. Dla osoby, która często jest połączeniem dwóch wcześniej opisywanych postaw: Polaka i obywatela świata. Takie miejsce, w którym te doświadczenia są doceniane oraz będą stanowiły wartość dodaną, może zadecydować o powrocie do Polski” – mówi Janek.
Warto podkreślić, że Polacy za granicą, w tym w Anglii, to olbrzymie bogactwo, jakie nasz kraj może wykorzystać. Dzięki nim możemy budować wizerunek Polski i Polaków jako odpowiedzialnych, pracowitych i godnych zaufania partnerów.
Podczas zeszłorocznego Polsko-Brytyjskiego Forum Gospodarczego w Warszawie minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz zwróciła uwagę, że Polacy stworzyli na Wyspach ponad 60 tysięcy firm. Między innymi dzięki tym osobom łączna wartość obrotów handlowych między naszymi krajami wyniosła ponad 76 miliardów złotych, a Wielka Brytania jest naszym trzecim partnerem handlowym.
Wielu Polaków odnosi w Wielkiej Brytanii sukcesy. Oprócz wykładowców uczelni, jak Joanna Bagniewska, to także np. prezenterka BBC – Kasia Madera, słynna tancerka – Ola Jordan, znany szef kuchni – Damian Wawrzyniak, czy były wicekanclerz Uniwersytetu Cambridge – Leszek Borysiewicz. Warto pokazywać ich jako dobrze wykorzystaną szansę kariery na Wyspach, a jednocześnie – traktować jako świetne narzędzie do prowadzenia polskiej dyplomacji.
[1] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/polacy-w-wielkiej-brytanii-rekordowy-spadek/eh0b2ld [data dostępu: 24.05.2019]
[2] https://www.polska2041.pl/spoleczenstwo/news-studenci-chca-wracac-do-polski-ale-nie-za-szybko,nId,2939112 [data dostępu: 24.05.2019]
[3] https://www.polska2041.pl [data dostępu: 24.05.2019]
[4] https://www.polishprofessionals.org.uk/ [data dostępu: 24.05.2019]
[5] https://www.emito.net/artykuly/polish_city_club_czyli_elita_polskiej_finansjery_w_londynie_2202825.html [data dostępu: 24.05.2019]