Spór o aborcję oraz ponowne zainteresowanie opinii publicznej kard. Dziwiszem i jego udziałem w tuszowaniu pedofilii w Kościele sprowadziły do Polski debatę, która na Zachodzie dawno się już odbyła. W jej centrum znajduje się Kościół katolicki, główne pytanie brzmi zaś – czy Kościół ma nam jeszcze cokolwiek do zaproponowania czy jest już skarłowaciałą formą potężnej niegdyś instytucji?

Dla katolika biorącego aktywny udział w życiu Kościoła odpowiedź jest oczywista – wystarczy spojrzeć jakie problemy wywołał u siebie liberalny Zachód odchodząc od nauczania Kościoła. Chcąc dowieść, że Kościół Katolicki i jego nauczanie społeczne ma kluczowe znaczenie także dziś, w poniższym tekście wykorzystam koncepcję 7 cnót konfrontujących 7 grzechów głównych, a więc konceptu kluczowego dla doktryny Kościoła Katolickiego.

 

Personalizm – godność człowieka

Problem: 3 miliony Żydów zamordowanych przez Niemców podczas II Wojny Światowej. 94 miliony ofiar komunizmu. Zniszczona przez komunistyczny kolektywizm przedsiębiorczość kilku pokoleń. 12% mieszkańców USA żyjących poniżej progu ubóstwa. Amerykańscy studenci zadłużeni na 1,5 miliarda dolarów. Czy wszystkie powyższe wydarzenia to wielkie tragedie ludzkości i powinniśmy zrobić wszystko, by uniknąć ich w przyszłości? Doktryn Kościoła Katolickiego nie ma wątpliwości, że tak.  Współczesny postmodernizm przekonuje nas natomiast, że wszystko tak naprawdę jest kwestią kontekstu.

Odpowiedź: Simone de Beauvoir mówiła, że „nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi”. To kompletne wywrócenie prawa naturalnego przyczyniło się do wielu problemów współczesnego świata – od aborcji, przez eutanazję, po problemy psychiczne zagubionej młodzieży. Początkiem wszystkich tych problemów jest zanegowanie przyrodzonej godności człowieka – od poczęcia do naturalnej śmierci. Podobne zachowywały się wszelkie ruchy totalitarne, warunkujące godność każdego człowieka albo od rasy, jak w nazizmie, albo od pochodzenia klasowego, jak w komunizmie.

Kościół mówi natomiast, że człowiek został stworzony i podlega prawu naturalnemu. Nie powinien podejmować (skazanej z góry na porażkę) próby wyręczenia Boga w kontroli swego człowieczeństwa. Bycie kobietą lub mężczyzną nie jest społeczną rolą, o której człowiek autonomicznie decyduje – jest oryginalną cechą natury, którą człowiek powinien zaakceptować i wypełnić sensem. Każdy człowiek, niezależnie od rasy, płci i poglądów politycznych.

Człowiek nie jest również jedynie mikroskopijną cząstką kolektywu. Każda jednostka zasługuje na uznanie swego człowieczeństwa. Jednocześnie realizować je powinna przez aktywne i dobrowolne uczestnictwo we wspólnocie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że to chrześcijaństwu cywilizacja łacińska zawdzięcza prawa człowieka (uznanie godności ludzkiej wszystkich – również niewolników), prawo do godnej pracy, prawa obywatelskie osób innych ras czy wreszcie równość kobiet i mężczyzn (por. R.W. Fogel, The Fourth Great Awakening…).

Propozycja: Każdy, bezwzględnie każdy człowiek obdarzony jest godnością ludzką. Zasługuje w związku z tym na umożliwienie mu wykorzystania potencjału, jaki leży w jego licznych talentach. Rolą państwa nie jest wyręczanie obywateli, tylko stworzenie środowiska, w którym będą mogli wypełniać swe powołanie.

Najważniejszym zadaniem na najbliższą przyszłość jest więc redefinicja wartości pracy. Przedstawiciele tzw. zawodów społecznie użytecznych (pielęgniarki, strażacy, służby mundurowe czy tak niedoceniani sprzedawcy, kurierzy i śmieciarze) muszą czuć, że ich praca nie tylko jest misją, ale również aktywnością społecznie poważaną.

 

Wspólnota

Problem: Co piąty dorosły Amerykanin i Brytyjczyk zawsze lub często czuje się samotny, brakuje mu towarzystwa, czuje się wykluczony lub odizolowany. Wielka Brytania powołała w 2018 r. Ministra ds. Samotności (w ciągu 2 lat stanowisko to zajmowały już 3 osoby). W Japonii i Szwecji wiele osób starszych umiera w samotności – ich ciała znajdują po dłuższym czasie sąsiedzi, ich rzeczy sprzątają wyspecjalizowane firmy. Japończycy nie potrafią już dobierać się w pary – coraz bardziej sfrustrowani żyją w przytłaczającej samotności.

Odpowiedź: Wielokrotnie przypominany przez Jana Pawła II personalizm zakłada, że jednostka może w pełni realizować swe człowieczeństwo jedynie we wspólnocie z innymi ludźmi. Kościół pierwotny składał się niemal wyłącznie z małych wspólnot, w których chrześcijanie funkcjonowali na co dzień. Oczywistą zaletą bycia we wspólnocie jest wzajemne wsparcie.

Mniej oczywista jest inna cecha kluczowa prawdziwej wspólnoty. Jak pisze bp Piotr Jarecki w książce „Podróż do siebie”: „we wspólnocie tej [trapiści z Genesee Abbey] nie spotkałem pochwał za dobre czyny ani nagan za złe czyny. Tutaj nie trzeba zasługiwać na akceptację. Dokonuje się ona na poziomie głębszym niż sukces i porażka. Fundamentem tej wspólnoty nie tyle są idee, uczucia, emocje dotyczące wzajemnych relacji, ale wspólne poszukiwanie Boga. Kiedy ukierunkowujemy nasze serca i umysły na Boga, wtedy pełniej zaczynamy <żyć razem>”.

Na przykładzie trapistów bp Jarecki pokazuje również inną ciekawą – z pozoru wątpliwą – zaletę wspólnoty. Mianowicie, trwając w niej „nie wypada” wyłamywać się z utartych schematów, czuje się bowiem odpowiedzialność za współbraci. Teoretycznie zarzucić można takiemu podejściu walkę z kreatywnością. W praktyce jednak wiele tradycji i rytuałów jest głęboko i dokładnie przemyślanych, zaś nasza niechęć do nich bierze się z lenistwa – ludzkiej słabości. Właśnie tę słabość ogranicza poczucie odpowiedzialności za losy wspólnoty.

Propozycja: W tym miejscu działanie priorytetowe opiera się na dwóch filarach: wsparciu samoorganizujących się wspólnot oraz odpowiednim projektowaniu przestrzeni miejskiej. W przypadku pierwszego z postulatów chodzi o stwarzanie warunków instytucjonalnych zachęcających ludzi do zrzeszania się – wsparcie stowarzyszeń, związków branżowych czy działalności samorządowej.

Punkt drugi jest natomiast odpowiedzią na postępującą atomizację mieszkańców miast, którzy osiedlają się w powstających jak grzyby po deszczu zamkniętych osiedlach, grodzonych niczym polskie obozy mieszkaniowe. Urbaniści muszą zrozumieć, że dzieło ich pracy wpływa wydatnie na sposób życia lokalnych wspólnot – bez parków, skwerów i placów zabaw mieszkańcy zwyczajnie nie będą mieli gdzie się spotykać. Bez spotkania nie ma natomiast możliwości stworzenia wspólnoty (por. B. Gui, Economics and Social Interaction…; Benedykt XVI, Caritas in Veritate).

 

Trwałość i wyrozumiałość

Problem: Grafika poniżej pokazuje strukturę rozwodów w Polsce – najczęstszym powodem do zakończenia związku małżeńskiego jest w Polsce niezgodność charakterów. Kategoria ta jest wprawdzie bardzo ogólna, jednak już samo jest sformułowanie w ten sposób pokazuje, że niezgodność może być czynnikiem usprawiedliwiającym rozwód (nie mówiąc już o nieporozumieniach na tle finansowym!). W Szwecji już 36% dzieci mieszka z jednym rodzicem. Jak Szwecja stała się zakładnikiem modelu samowystarczalności doskonale pokazuje film „Szwedzka teoria miłości”. W innych europejskich krajach coraz częściej odbiera się dzieci rodzicom (często w przypadkach zupełnie błahych) uznając, że państwo lepiej się nimi zaopiekuje. Znane są głośne przykłady działalności zwłaszcza agresywnych organizacji, jak norweski Barnevernet czy austriacki Jugendamt.

 

Odpowiedź: Nie bez przyczyny w Kościele katolickim nie istnieje instytucja rozwodu (wymyślił ją wszak dopiero w XIX w. F. Engels). Związek małżeński jest trwałym zjednoczeniem dwojga ludzi, którego celem jest wychowanie dzieci – stworzenie kochającej rodziny. Jedynym sposobem na zapewnienie dziecku pełnego środowiska do stabilnego rozwoju jest trwałość związku małżeńskiego. Argument pt. „niezgodność charakterów” nie jest żadnym argumentem na rzecz racjonalizacji rozwodów. Małżeństwo katolickie zawiera się (powinno się zawierać) z pełną świadomością różnic i wad drugiej osoby. Różnice te mogą być przyczynkiem do rozmowy – nigdy do bezwzględnego rozstania. Nie poruszam w tym miejscu kwestii unieważnienia związku małżeńskiego, jednak sygnalizuję, że w przypadkach skrajnych istnieje taka instytucja, dlatego nie można zarzucić Kościołowi zmuszanie do trwania w relacji toksycznej.

Kościół od wieków wskazywał rodzinę jako podstawową komórkę społeczną, w której wychowują się wszyscy ludzie, później będący świadomymi obywatelami (por. Jan Paweł II, Laborem Exercens). Rodzina jest ponadto fundamentem każdej gospodarki. Jak pisał w książce „A Treatise on the Family” noblista z ekonomii Gary S. Becker „rodziny są jak małe przedsiębiorstwa – wychowują dzieci, przygotowują posiłki oraz dostarczają schronienia, opiekują się chorymi członkami rodziny,  dostarczają  opieki  starszym,  pielęgnują  ich  oraz  wykonują wiele innych pożytecznych zadań”. Od ich trwałości zależy zatem los wszystkich społeczeństw – niezależnie od przyjętego modelu gospodarczego.

Propozycja: Jedną z form działalności państwa na rzecz budowy odpowiednich warunków do życia jest wsparcie rodziny. To właśnie rodzina – nie jednostka – powinna być punktem odniesienia polityki społecznej oraz gospodarczej. Jedną z dewiz państwowych urzędników winien być art. 18 Konstytucji RP: „Małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.”

Oprócz samej promocji niezbędne jest również wymierne wsparcie rodzin, które decydują się na przyjęcie na świat potomstwa. Niezbędne jest dowartościowanie (w postrzeganiu społecznym oraz warunkach instytucjonalnych) roli matek wychowujących dzieci. Dobrym krokiem w tym kierunku jest program „Mama 4+” zapewniający matkom emeryturę za czas, w którym wykonywały one bezsprzecznie najważniejszą dla społeczeństwa pracę. Szacuje się, że owa praca stanowi połowę realnego światowego PKB (por. M. Pearlstein, From Family Collapse…), nie będąc nawet ujęta w oficjalnych wskaźnikach (w przeciwieństwie do prostytucji i handlu narkotykami). Wszyscy musimy wreszcie dostrzec, jak wiele zawdzięczamy heroicznej postawie kobiet, poświęcających istotną część swego życia na proces, bez którego żadna przyszłość nie jest możliwa.

 

Wartość cierpienia

Problem: W Belgii eutanazja dostępna jest w każdym wieku – również na życzenie dzieci. Podobnie – według zapowiedzi ministra zdrowia Hugo de Jonge – będzie już niedługo w Holandii. Czyni to lekarzy panami swych pacjentów – coraz częściej zabieg uśmiercenia pacjenta wykonywany jest bez jego wyraźnej zgody. Co gorsza, coraz częściej rodzina pacjenta próbuje wpłynąć na niego, by sam podjął taką decyzję. W 2017 r. polska policja odnotowała wśród osób poniżej 18. roku życia 730 prób samobójczych – w tym aż 116 udanych. Na Zachodzie jest jeszcze gorzej – w 2019 r. 18,8% młodych Amerykanów poważnie rozważało samobójstwo, zaś 8,9% podjęło próbę samobójczą.

Odpowiedź: Młodzi ludzie nie potrafią poradzić sobie z samym faktem istnienia cierpienia. Nie zostali nauczeni by dostrzegać jego uszlachetniającą wartość. Wiele lepiej nie jest również wśród starszych. Najczęstszym argumentem za eutanazją jest chęć „skrócenia cierpienia”. Cierpisz – możesz to łatwo zakończyć. Przecież życie powinno składać się z samych przyjemnych chwil.

Żaden chrześcijanin nie powinien lobbować za takim rozwiązaniem. Stoi ono w całkowitej sprzeczności z jedną z najważniejszych prawd wiary – niezbywalną godnością człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Jako że nie jest to wykład z teologii (ja zaś nie jestem teologiem), nie będę skupiał się na moralnej wartości cierpienia. Pokażę coś bardziej przyziemnego – jak Kościół widzi wartość opieki nad osobami starszymi, niepełnosprawnymi czy wykluczonymi. Niech czyny powiedzą więcej niż jakiekolwiek słowa.

Organizacje kościelne prowadziły w 2018 r.:

– Dla dzieci i młodzieży obciążonych ubóstwem: 92 domy dziecka, 27 domów matki i dziecka, 27 burs, 378 świetlic terapeutycznych, 30 centrów interwencji kryzysowej, 105 podwórkowych klubów, 257 ośrodków kolonijnych, 21 telefonów zaufania i 65 funduszów stypendialnych.

– Dla osób starszych: 160 domów pomocy społecznej, 69 klubów seniora, 67 środowiskowych domów samopomocy.

– Dla osób uzależnionych: 62 punkty konsultacyjne dotyczące problemów alkoholowych, 21 ośrodków terapii uzależnień dla dorosłych, a 10 dla dzieci.

– Dla osób niepełnosprawnych: 116 wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego, 108 warsztatów terapii zajęciowej oraz 18 zakładów aktywności zawodowej, 81 gabinetów rehabilitacyjnych, 16 centrów opieki dziennej i 34 ośrodki wychowawcze.

– Dla bezdomnych: 302 punkty pomocy doraźnej, 286 punktów wydawania odzieży, 121 mieszkań chronionych, 61 schronisk dla kobiet i mężczyzn, łaźnie, przytuliska, ogrzewalnie i noclegownie.

– Dla bezrobotnych: osiem centrów aktywizacji, 12 klubów integracji społecznej, sześć świetlic i 20 spółdzielni socjalnych (łącznie 82 dzieła).

– Dla migrantów i uchodźców: 29 dzieł, w tym 15 diecezjalnych centrów pomocy migrantom i uchodźcom, dwa domy dla repatriantów oraz 12 innych ośrodków.

Propozycja: Oczywistym pierwszym krokiem jest konieczność uświadamiania młodych ludzi o sensie cierpienia oraz tym, że – mimo iż żyją w najspokojniejszych czasach w historii – życie nigdy nie jest wyłącznie kolorowe. Co się zaś tyczy sfery instytucjonalnej, państwo musi wspierać osoby opiekujące się niepełnosprawnymi. Oferowane im obecnie zasiłki są na poziomie uwłaczającym ich godności – trudno więc powiedzieć, by mogły odczuć jakikolwiek komfort psychiczny w momencie decydowania się na heroiczne poświęcenie swego życia osobie potrzebującej, nawet jeśli w przypadku tegoż komfortu mówimy jedynie o sferze materialnej.

 

Cierpliwość i pokora

Problem: 14% mężczyzn w USA doświadcza problemów w związku z korzystaniem z pornografii. Związki młodych osób są coraz krótsze, coraz większa jest ich liczba w perspektywie całego życia. O ile w Polsce wiele osób starszych wciąż mieszka z rodziną, o tyle w Europie Zachodniej nie jest już tak dobrze. W Danii tylko 1,3 proc. kobiet i 3,3 proc. mężczyzn powyżej 65 r.ż. mieszka z osobami młodszymi. W Holandii, Niemczech i Belgii odsetek osób w wieku 65+ mieszkających w instytucjach opieki waha się w przedziale 4-8 proc. i rośnie do kilkunastu procent w przypadku osób w wieku 80+. Kolorowa nie jest również sytuacja młodzieży. W wielu krajach (szczególnie USA, Kanadzie czy UK) na najlepsze uczelnie dostają się absolwenci prywatnych szkół, na które nie stać dzieci z rodzin ubogich. To powoduje domknięcie zamkniętego kręgu ubóstwa.

Odpowiedź: Jedną z najważniejszych cnót chrześcijanina jest roztropność i związana z nią cierpliwość. Kościół w swym holistycznym podejściu do człowieka pokazuje, że o życiu nie mogą stanowić chwilowe, krótkotrwałe impulsy powodowane najczęściej emocjami. Kluczem do integralnego rozwoju jest cierpliwość i niezbędna do jej osiągnięcia pokora, która pokazuje, że człowiek jest ułomny i nie może sam zapanować nad światem.

Doskonałym przykładem powyższego są wspólnoty zakonne. Zakonnicy często podejmują się żmudnych, powtarzalnych i jednostajnych prac, jednak zawsze bez szemrania perfekcyjnie wykonują swe obowiązki, gdyż wiedzą, że robią to w wyższym celu. Ciągłość i solidność pracy jest formą dążenia do wewnętrznej doskonałości. Pytanie o sens takiej pracy jest tu wtórne. Każde działanie wykonywane jest na chwałę Boga.

Pokora pozwala nam natomiast uniknąć przytłaczającej frustracji w momencie niepowodzenia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest Ktoś wyższy od nas, w związku z czym nie wszystko może od nas zależeć. Jesteśmy świadomi faktu, że zostaliśmy stworzeni i „włożeni” w ramy prawa naturalnego, dlatego nie czujemy potrzeby – skazanego z góry na porażkę – wymyślania siebie na nowo.

Obie te cechy – cierpliwość i pokora – są również doskonałą odpowiedzialnością na inny problem współczesności – uzależnienie od sprzętów elektronicznych i szerzej tzw. FOMO (ang. Fear Of Missing Out – lęk przed pominięciem). Obecnie staramy się wypełnić każdą wolną chwilę – czy to przeglądając media społecznościowe, czy nawet robiąc coś pożytecznego, np. czytając książkę lub ucząc się języka. Kościół uczy nas natomiast, że musimy każdego dnia znaleźć sobie moment, w którym w zupełnej ciszy (niezakłócanej muzyką) zagłębimy się w swoje wnętrze, by stale próbować odkrywać codzienne powołanie. Tak – Kościół zachęca do medytacji! Jednak medytacja ta winna być skierowana na głos Boży oraz nasze predyspozycje, nie zaś na wyimaginowaną siłę woli.

Propozycja: Działaniem najważniejszym jest wzmocnienie rodzin – zwłaszcza rodzin wielopokoleniowych. Nie tylko odciążają one państwo z aktywności opiekuńczej, ale również gwarantują kreowanie dóbr relacyjnych [por. L. Bruni, S. Zamagni, civil economy], które nie mogą wytworzyć się w społeczeństwie zatomizowanym.

Kolejne działanie może być nieco zaskakujące – pokora w stosunkach ze środowiskiem. Widzimy jakie problemy (np. susza) zaczynają pojawiać się przez nadmierną ingerencję człowieka w naturę. Warto, by nasze regulacje prawne uwzględniały wyższość prawa naturalnego nad prawem tworzonym przez człowieka.

 

Prawda

Problem: Polityka miała w zamyśle być zajęciem dla szlachetnych ludzi zatroskanych o losy współobywateli. Stała się natomiast pseudo solidarnością plemienną, w której niezależnie od prawdy działa się na korzyść „swoich”. Politycy powinni być mężami stanu, tymczasem ich działalność jako nierzetelną postrzega 93% (!) Polaków. Co jednak jeszcze ciekawsze, jedynie 23% Polaków uważa, że jakimkolwiek innym ludziom można ufać.

Odpowiedź: Tak niski poziom zaufania wśród Polaków (stabilny od momentu rozpoczęcia badań 20 lat temu) jest pochodną utylitaryzmu, jakim kierują się ludzie przy podejmowaniu decyzji. Prawda uważana jest powszechnie za względną, w związku z tym wybierać trzeba to, co się nam opłaca. Dlatego tak wiele w przestrzeni publicznej kłamstw i manipulacji. Taka postawa jest bowiem doceniana i określana mianem życiowego sprytu.

Biblia mówi nam natomiast coś zupełnie przeciwnego. „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” [Mt 5, 37] Jan Paweł II pytany o ulubiony fragment Pisma Świętego powtarzał często trzy słowa z Ewangelii wg św. Jana, które jego zdaniem są kluczem do interpretacji całej nauki Kościoła: „prawda was wyzwoli”. Kategoriami kierunkowymi dla naszych decyzji winny być zatem rozwinięte przez św. Tomasza z Akwinu transcendentalia, w postaci: Prawdy (Verum), Dobra (Bonum) i Piękna (Pulchrum). Każda decyzja stojąca w sprzeczności z nimi, nawet jeśli z pozoru gwarantuje korzyści w krótkim okresie, jest decyzją zgubną.

Propozycja: Trudno zaproponować ogólne rozwiązanie, które zwiększyłoby wzajemne zaufanie ludzi. Warto wskazać na ciekawe projekty, jak np. katolickie Osiedle „Przystań” w Łomiankach. Pomysł ten doskonale pokazuje, że znacznie łatwiej jest nam zaufać ludziom, co do których moralności możemy być pewni. Z ideą tworzenia enklaw dla katolików można polemizować, jednak nie da się ukryć, że jest ona znakiem niepokoju, jaki budzi wśród wierzących moralna przemiana dokonująca się w Polsce na wzór Europy Zachodniej.

Rola państwa w procesie budowy społecznego zaufania jest dwutorowa: edukacja oraz zapewnienie bezpieczeństwa. Młodzież musi uczyć się o tym, jakie postawy życiowe są etycznie właściwe, a jakich należy unikać. Do tej pory zadanie to spełniała religia, jednak w zeświecczającym się państwie odpowiedzialność przesuwana jest powoli na instytucje publiczne. Niemniej, Kościół katolicki jest otwarty na współpracę również w tym zakresie.

 

Sens

Problem: Religia w społeczeństwach zachodnich jest już od dłuższego czasu w odwrocie. Jednocześnie notuje się tam coraz więcej przypadków depresji (w USA na kliniczną depresję cierpi 9 mln ubezpieczonych Amerykanów), coraz więcej osób skarży się na brak sensu życia. Odrzuciwszy Boga mają oni dwie opcje: trwanie w poczuciu bezsensu lub zastąpienie Go innym sensem. Stąd popularność ekologizmu, mindfulness, fanatycznego weganizmu (!-nie mówię o weganizmie w ogóle, który uważam za cenną inicjatywę) i wszelkich nowych ruchów ideologicznych. O ideologizacji przestrzeni publicznej najlepiej świadczą nazwiska trzech ostatnich laureatów tytułu Człowieka Roku tygodnika „Time”: Thunberg, Biden, Harris.

Odpowiedź: O ile w poprzednich sześciu punktach starałem się przedstawić ofertę Kościoła dla wszystkich – również niewierzących – o tyle ostatni punkt wymaga już uwierzenia w prawdy wiary, wykraczające poza ograniczoną ludzką logikę. Jaki jest sens życia? To chyba najtrudniejsze z możliwych pytań, dlatego odpowiedź musi być jak najprostsza: nie wiem. Nie wiem jaki jest empirycznie weryfikowalny sens. Wiem za to co jest sensem życia katolika – Zbawienie.

Nadzieja życia po śmierci – życia niewspółmiernie wspanialszego – jest czymś, co sprawia, że nawet z pozoru błahe codzienne obowiązki nabierają nagle znaczenia. Świat nie znalazł (i w mojej opinii nigdy nie znajdzie) alternatywy dla Boga. Wszystkie opcje aspirujące do tego miana, na czele z „wystarczy być dobrym człowiekiem”, są jedynie marną Jego namiastką.

Kościół pokazuje, że z wiary można wyciągnąć wiele cennych wniosków aplikowalnych w budowanym ładzie społecznym (punkty 1–6). Ostatecznie jednak nie da się życia wypełnić odrzuciwszy jego Twórcę. Rolą społeczną katolików pozostaje zatem ich najważniejsza misja – głoszenie swoim życiem Słowa Bożego. Może to brzmieć nieco konfrontacyjnie z perspektywy autora-katolika, jednak by złagodzić to napięcie należy przypomnieć, że przykładny katolik tę misję realizować powinien przede wszystkim poprzez miłość. Miłość do bliźnich i miłość do nieprzyjaciół. Miłość bezwarunkowa.

Propozycja: Wartą wspomnienia w kontekście sensu jest stworzona przez Viktora Frankla logoterapia. „Trzecia wiedeńska szkoła psychoterapii” opisana została przez więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych w książce pt. „Bóg ukryty. W poszukiwaniu ostatecznego sensu”. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich świadomych obywateli. Frankl – głęboko wierzący chrześcijanin – pokazuje na kartach swej książki jak użytecznym pojęciem w leczeniu problemów psychologicznych może być transcendentny sens (Logos).

W tym miejscu zarówno rola państwa, jak i wszystkich innych instytucji i organizacji społeczeństwa obywatelskiego, jest jedna – stwarzanie przestrzeni do dialogu. Dialog jest bowiem jedyną formą umożliwiającą produktywną wymianę myśli. Musimy zatem dbać o warunki do debaty: religijnej, ekonomicznej i politycznej. Nawet jako przekonani o Prawdzie katolicy musimy otworzyć się na merytoryczną dyskusję, zwłaszcza na polu ustalania zasad rządzących – świeckimi wszak – państwami.

O autorze

Marcin Kawko

Doktorant Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Członek Zarządu ProjektPL, w pracy badawczej porusza tematykę dóbr relacyjnych w rodzinie i w przedsiębiorstwie w świetle ekonomii obywatelskiej. Współpracownik Klubu Jagiellońskiego, Caritas Polska, Instytutu Tertio Millennio, członek-uczestnik warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.

Zobacz wszystkie artykuły autora