W ostatnim miesiącu Aleksiej Nawalny stał się najczęściej wspominanym w mediach społecznościowych politykiem w Rosji, w czym przegonił nawet prezydenta Władimira Putina. Rozpoznawalność opozycjonisty wśród Rosjan wzrosła do ponad 80%, co jeszcze wcześniej nie było takie proste, bo mieszkańcy Rosji czerpią informację głównie z telewizji. A do tej pory ani władze ani prorządowe media nie wymieniały opozycjonisty z imienia i nazwiska. Putin nadal stosuje określenia „nic nieznaczący bloger” lub „berliński pacjent”. Jednak czy popularność i rozpoznawalność Nawalnego pozwoli przetrwać opozycji poza systemowej, kiedy opozycjonista trafi na kilka lat do kolonii karnej?
Pokazowe procesy
Rosyjskie władze próbowały zniechęcić Nawalnego do powrotu do kraju. Gdy opozycjonista przebywał w berlińskiej klinice po próbie otrucia w sierpniu 2020 r., Federalna Służba Więzienna wezwała go do stawiennictwa, by mieć pretekst do odwieszenia wyroku. W Rosji rocznie przeprowadza się ponad 10 tys. tego typu wyroków i w 100% sędzia przychyla się do wniosku o odwieszenie wyroku. Znaczy to, że Nawalny zdawał sobie sprawę, że czeka go kolonia karna, o czym sąd zdecydował 2 lutego. Następnie 20 lutego odbyły się dwie rozprawy przed moskiewskim Sądem Okręgowym z udziałem opozycjonisty. Pierwsza dotyczyła odwołania od decyzji o zmianie zawieszenia wyroku w sprawie Yves Rocher na realny. Druga – była w sprawie o zniesławienie weterana. W rezultacie kara dla Nawalnego została skrócona o półtora miesiąca, co oznacza, że opozycjonista spędzi 2 lata i 6 miesięcy w kolonii karnej (prawdopodobnie w Centralnym Okręgu Federalnym). Za zniesławienie weterana Nawalny będzie musiał zapłacić 850 tys. rubli (ok. 42 tys. zł), a pieniądze trafią do budżetu FR, bo przecież nie do weterana. W przyszłości prawdopodobnie będziemy świadkami kolejnych pokazowych procesów wobec Nawalnego i jego współpracowników. Już teraz żona polityka Julia Nawalna, według mediów, wyjechała z Rosji, a charyzmatyczna prawniczka Lubow Sobol znajduje się w areszcie. Wielu aktywistów zostało przykładowo zatrzymanych, znalazło się w aresztach domowych lub w więzieniu. Wszystko wskazuje na to, że władze już nie kryją się z faktem, że wymiar sprawiedliwości jest całkowicie podporządkowany decyzjom Kremla.
Scenariusz na osłabienie Nawalnego
Swoim powrotem do Rosji Nawalny zmusił władze do reakcji. Rzucił wyzwanie samemu prezydentowi Władimirowi Putinowi. Władze rosyjskie już nie mogły dłużej pomijać milczeniem jego osoby, w szczególności po opublikowaniu przez Nawalnego filmu o „Pałacu Putina”, który przebił wszystkie rekordy popularności na YouTube (stan na dziś 113 mln wyświetleń). Rozpoznawalność opozycjonisty stała się niewygodna i niebezpieczna dla Putina, którego wizerunek ojca narodu został nadszarpnięty przez pandemię i wieloletnią stagnację. Władze zastosowały znaną praktykę, opartą na trzech punktach.
Po pierwsze – zesłanie na zapomnienie, po drugie – wzmożenia represji i po trzecie – przejęcie narracji. Pierwszy punkt został przetestowany na Michaile Chodorkowskim, który odważył się mieć aspiracje polityczne i w efekcie spędził 10 lat w kolonii karnej. Po tym czasie – wyjechał i z zagranicy próbował oddziaływać na sytuację w Rosji. Ale jego wpływ na sytuację w Rosji stał się marginalny. Władze uznały jego fundację „Otwarta Rosja” za „organizację niepożądaną” na terytorium FR i pokazowo jedną z aktywistek rosyjskiej filii fundacji – Anastazję Szewczenko – skazano na dwa lata aresztu domowego. W ostatnich dniach prokuratura zażądała dla niej 5 lat kolonii karnej, lecz sąd łaskawie puścił ją do domu, utrzymując w zawieszeniu jej wyrok (oznaczało to, że władze już nie czują zagrożenia ze strony Chodorkowkiego).
Drugi punkt – represje – zostały podjęte w obliczu wielotysięcznych demonstracji. Na wezwanie Na- walnego 23, 31 stycznia Rosjanie wyszli na ulice w ponad 120 miastach w całej Rosji. Były to największe niesankcjonowane demonstracje w historii Federacji Rosyjskiej. Pokazały one potencjał niezadowolenia po ponad dwudziestoparoletnich rządach Putina. Dodały nową jakość do sytuacji politycznej w państwie, bo odbywały się nie tylko w Moskwie i Petersburgu. Było związane z wieloletnią aktywnością sztabów Nalanego i jego lokalnych zwolenników, rozsianych po całej Rosji. W odpowiedzi władze rosyjskie przeciwko protestującym zastosowały nieproporcjonalną siłę, uruchamiając policję, OMON i gwardię narodową. W ciągu tylko trzech dni (23, 31 stycznia i 2 lutego, kiedy spontanicznie Rosjanie wyszli demonstrować) – zatrzymano ok. 12 tys. osób. Przepełniono więzienia, a aresztowani byli trzymani w wozach więziennych po kilkadziesiąt godzin, bo nie było już miejsca w celach. Brutalność, prewencyjne zatrzymania, przeszukania mieszkań aktywistów, ale także wyłapywanie przypadkowych przechodniów miało świadczyć o determinacji władz, zgodnie z zasadą „ani kroku wstecz”. Ale najważniejszym był i będzie w przyszłości punkt trzeci, czyli przejęcie narracji. Nawalemu udało się narzucić narrację i wskazać, że partia Jedinaja Rosija to ugrupowanie „żulikow i worów”, czyli cwaniaczków i złodziei. Z kolei hasło „Putin wor” (Putin złodziej), jest najczęstszym sloganem antyrządowych demonstracji. Dlatego od momentu powrotu Nawalnego do Rosji wszystkie media, propagandyści zaczęli głośno mówić i pisać o opozycjoniście, przedstawiając go w najgorszym świetle. Przekonują one o tym, że Nawalny jest projektem zachodnich (niemieckich, amerykańskich lub polskich) służb specjalnych, których celem jest osłabienie Rosji. Oczerniają opozycjonistę głosząc, że nie szanuje weteranów (stąd ww. proces), opływał w bogactwie na leczeniu w Niemczech oraz chce dokonać rewolucji w państwie. W dodatku władze wprowadziły nowe represyjne ustawy ograniczające działalność polityczną, wolność zgromadzeń i kontroli mediów społecznościowych.
Reakcja Rosjan
Strategia władz, jak na razie przynosi efekty, choć nie jest obarczona ryzykiem. Rozpoznawalność Nawalnego, m.in. dzięki młodym, którzy częściej sięgają po informacje o świecie z Internetu, dotychczas nie przekładała się na jego pozycję polityczną czy na poziom akceptacji dla jego postulatów. Cały czas mieści się ona w granicach ok. 19-20 proc. Dodatkowo według badań z lutego br. poziom dezaprobaty wobec Nawalnego wzrósł i wynosi obecnie 56 proc., czyli więcej niż we wrześniu ub. r. (50 proc.). Kluczem jest skuteczna narracja i źródła pozyskiwania informacji. Poziom akceptacji dla Nawalnego jest niższy zwłaszcza w przypadku osób, dla których głównym źródłem informacji jest telewizja (64 proc. vs średnio 56 proc. próby). Natomiast internauci mają znacznie lepsze nastawienie niż przeciętnie respondenci (45 proc. vs 19 proc.). Na negatywny stosunek Rosjan do Nawalnego wpływa m.in. jego bezkompromisowość wobec władz, postrzegana jako rewolucjonizm. Opozycjonista zapowiada m.in. deregulację, lustrację i decentralizację, która źle kojarzy się z latami 90. Podobnie idea transformacji surowcowej gospodarki, m.in. przez wycofywanie się państwa nawet ze strategicznych branż, nie zyska szerszego poparcia w Rosji, gdzie sektor państwowy tworzy 40–50 proc. miejsc pracy. Również jego populistyczne hasła ograniczenia migracji zarobkowej z Azji Środkowej i państw Kaukazu do Rosji (ponad 60 proc. migracji zarobkowej) są trudne do wdrożenia. Imigranci wytwarzają ok. 7–8 proc. rosyjskiego PKB i stanowią 10 proc. siły roboczej, zapewniając zatrudnienie w niskopłatnych sektorach rynku.
Przyszłość sprawy Nawalnego
Polityk – jeśli przeżyje – zapewne pozostanie uwięziony przez cały następny cykl wyborczy, od wyborów do Dumy (parlamentu) we wrześniu 2021 roku i do wyborów prezydenckich w marcu 2024 roku. Osadzenie Nawalnego oznacza znaczne osłabienie działalności opozycji antysystemowej w życiu politycznym Rosji. Jeszcze w grudniu 2020 r. lider opozycji zdecydował o likwidacji Fundacji Walki z Korupcją ze względu na trudną do spłaty karę zasądzoną wcześniej przez sąd. Nawet jeśli Fundacja wznowi działanie, a na jej czele stanie np. Lubow Sobol trudno będzie utrzymać jej dotychczasową popularność i zdolność mobilizacji społecznej.
Jednocześnie odwaga Nawalnego w powrocie do kraju uczyniła go niekwestionowanym liderem rosyjskiej opozycji. Nawet jeśli uniemożliwi się mu odgrywanie publicznej roli w polityce, to zmienił już Rosję i wiele ujawnił o jej systemie. Nawalny stanowi bezprecedensowe wyzwanie dla reżimu, głównie ze względu na swoje oryginalne pomysły tj. inteligentne głosowanie (aby Rosjanie głosowali na każdego zarejestrowanego kandydata/kę byleby nie byli przedstawicielami Jedinej Rosiji). Nawalny nie należy do elity ani nie odwołuje się do żadnej jej części. Swoją pozycję zyskał dzięki niestrudzonej kampanii oddolnej, niezrównanej zdolności do wytropienia zawstydzających i ujawniających szczegóły bogactwa i korupcji oligarchów i polityków FR oraz pomysłowego wykorzystania mediów społecznościowych do ich propagowania. Do tego należy dodać spadający brak zaufania do telewizji (kosztem Internetu) i zmianę pokoleniową. Wszystko to powoduje, że postulaty Nawalnego są groźne dla Putina, partii władzy oraz stworzonego systemu politycznego.
Sprawa Nawalnego będzie też miała reperkusje międzynarodowe. Europejski Trybunał Praw Człowieka wezwał władze rosyjskie do uwolnienia Nawalnego i w perspektywie może przyczynić się do zawieszenia Rosji w Radzie Europy (miało to już miejsce po aneksji Krymu). Władzom rosyjskim trudniej będzie przekonać państwa UE i USA do złagodzenia sankcji, a mogą pojawić się nowe. Sprawa Nawalnego utrudni Rosji współpracę z USA, gdyż prezydent Joe Biden zadeklarował wsparcie dla opozycjonisty. Uniemożliwia też w krótkim okresie poprawę stosunków między Rosją i UE oraz osłabi postulaty europejskich zwolenników dotyczące współpracy z tym państwem. Także Polska może wykorzystać sprawę Nawalnego, aby zwiększać koszty polityczne współpracy Zachodu z FR, w szczególności w kwestii gazociągu Nord Stream 2. Warto także podjąć dyskusję nad wsparciem dla społeczeństwa obywatelskiego w Rosji, gdyż nie wszyscy Rosjanie akceptują autorytarne rządy w tym państwie.