Napaść Rosji na Ukrainę radykalnie wzmocniła współpracę Polski i Ukrainy, przynosząc ogromny wzrost wzajemnej sympatii i zaufania między Polakami i Ukraińcami. Po wojnie, w optymistycznym scenariuszu, oba narody będą miały szansę na przynajmniej częściową odbudowę wspólnoty polityczno-kulturowej, zniszczonej ongiś przez zabory i rozwój nacjonalizmów. Nie należy jednak wykluczyć niebezpieczeństwa pojawienia się konfliktów o charakterze gospodarczym lub demograficznym.
Dzień 24 lutego 2022 roku jest datą przełomową nie tylko dla Ukrainy, Rosji i europejskiego systemu bezpieczeństwa, lecz również dla stosunków polsko-ukraińskich. Niczym nie sprowokowana przez Ukrainę agresja Federacji Rosyjskiej zaszokowała Polaków. Imperialne myślenie o stosunkach międzynarodowych Władimira Putina i jego otoczenia, jego ideowe fantasmagorie o tożsamości i nastrojach Ukraińców, w tym próba rewitalizacji tzw. idei ogólnoruskiej, która zakłada jedność narodową słowiańskiej ludności Rosji, Ukrainy i Białorusi, przywoływały w pamięci polskich elit ideologiczne uzasadnienia rusyfikatorskiej polityki Petersburga wobec Polski po powstaniu listopadowym oraz napaść Niemiec i ZSRR z 1939 roku. Ewentualne zwycięstwo Rosji byłoby w stosunkach międzynarodowych równoznaczne z tryumfem zasady siły i przemocy nad normami prawa międzynarodowego. Oznaczałoby w praktyce zniszczenie nawet tak podstawowych norm jak niedopuszczalność stosowania siły zbrojnej w rozwiązywaniu konfliktów czy zakaz ingerencji w wewnętrzne sprawy innego państwa. Obalona zostałaby również inna podstawa demokratycznego myślenia o świecie, czyli zasada suwerennej równości państw, co z kolei znacząco zwiększyłoby ryzyko wybuchu wojen w innych częściach świata. Przecież to właśnie przekonanie, że owych podstawowych norm naruszać nie wolno, stanowi największą gwarancję bezpieczeństwa Rzeczypospolitej.
Polskie wsparcie dla napadniętej Ukrainy
Wojna, toczona przez Rosję – historycznego wroga Polski, odpowiedzialnego za dwukrotne unicestwienie naszej niezawisłości politycznej – przeciwko Ukrainie – krajowi, z którym wiąże Polaków wiele wieków wspólnej historii oraz liczne więzi emocjonalne, a niekiedy również rodzinne – w sposób naturalny wywołała wśród Polaków odruch solidarności z Ukraińcami oraz chęć niesienia im pomocy.
Trudno się dziwić, że w tej sytuacji polskie władze, wsparte przez opozycję, uznały, że wobec poważnego zagrożenia bezpieczeństwa państwa, należy wykorzystać jego zasoby do jak najsilniejszego wsparcia Ukrainy. Wedle danych niemieckiego Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, Polska w krótkim czasie stała się trzecim – po USA i Wielkiej Brytanii – największym dostawcą sprzętu wojskowego dla Ukrainy, a także zajęła trzecie miejsce – po Estonii i Łotwie – w rankingu krajów, które przeznaczyły największy odsetek swojego PKB (0,49%) na pomoc dla napadniętego kraju. Dla porównania USA i Wielka Brytania poświęciły, odpowiednio, 0,25% i 0,24% PKB, a Niemcy i Francja, odpowiednio, 0,08% i 0,04%. Polska, przekazując do początków października 2022 roku pomoc – wojskową, finansową i humanitarną – na poziomie 2,9 miliarda euro – znalazła się na piątym miejscu na liście państw, które udzieliły największego wsparcia Ukrainie – po Stanach Zjednoczonych (52,3 miliarda euro), Wielkiej Brytanii (16,2 miliarda euro), Niemczech (3,3 miliarda euro) i Kanadzie (3 miliardy euro).
Polska stała się też logistycznym zapleczem dla napadniętego kraju, a polscy politycy wykonali wiele symbolicznych gestów, skierowanych do Ukraińców. Prezydent Andrzej Duda odwiedził Kijów w przededniu rosyjskiej napaści, a potem jeszcze dwukrotnie w trakcie trwania walk. W maju przemawiał przed deputowanymi Rady Najwyższej Ukrainy jako pierwsza głowa państwa w czasie wojny, a w sierpniu ponownie był gościem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w przeddzień obchodów rocznicy uchwalenia Deklaracji Niepodległości Ukrainy. Natomiast premier Mateusz Morawiecki 16 marca złożył wizytę w częściowo jeszcze oblężonym przez rosyjskie wojska Kijowie. Polski premier przybył do Ukrainy w towarzystwie wicepremiera i przywódcy rządzącej w Polsce prawicy, Jarosława Kaczyńskiego, oraz premierów Czech i Słowenii. Morawiecki i Kaczyński ponownie pojechali do Kijowa w czerwcu.
Jednocześnie Polska stała się schronieniem dla ogromnej rzeszy ukraińskich uchodźców. Ich liczba sięgnęła okresowo nawet kilku milionów osób. W połączeniu z przedwojenną imigracją, liczącą ponad milion ukraińskich obywateli, którzy przyjechali do naszego kraju głównie w celach zarobkowych, ten masowy napływ Ukraińców spowodował, że zaczęli oni stanowić istotny segment społeczeństwa w Polsce, dochodzący przypuszczalnie do 10% ludności kraju.
Równocześnie polska opinia publiczna od początku wojny była zgodna, że konflikt zagraża bezpieczeństwu naszego państwa – w sondażu CBOS z marca taką opinię wyraziło 85% Polaków – oraz że należy pomagać ukraińskim uchodźcom. Potrzebę takiej właśnie postawy deklarowało zaraz po wybuchu wojny 94% Polaków, a 63% respondentów dodawało, że pomocy ukraińskim uchodźcom udzielają sami lub też robią to członkowie ich rodziny.
Ukraińcy doceniają Polaków
Ta solidarność Polaków została przez Ukraińców w pełni doceniona. Według badań opinii publicznej Ukrainy, przeprowadzonych przez ukraińskich socjologów na zlecenie Centrum Mieroszewskiego w sierpniu, pozytywny stosunek do Polaków deklaruje aż 83% Ukraińców, a negatywny – zaledwie parę promili (w przypadku Niemców odpowiednie dane wynoszą 41% pozytywnego stosunku i 4% negatywnego). Co więcej, 58% Ukraińców chciałoby zacieśnienia integracji z Polską, czy to w postaci sojuszu wojskowego i zwiększonej integracji politycznej, czy to w formie wspólnoty bez granic i ze wspólną polityką zagraniczną (29% ogółu respondentów). Ukraińscy politycy wielokrotnie podkreślali swoją wdzięczność Polsce, niejednokrotnie odczytując po polsku przemówienia lub życzenia. Wydaje się więc, że ostatnie wydarzenia mocno zredefiniowały sposób postrzegania przez Ukraińców roli Polski, która jeszcze niedawno – a mianowicie w okresie prezydentury Petra Poroszenki – była traktowana jako drugorzędny sojusznik i partner, na dodatek uciążliwy, bo krytykujący ukraińską politykę budowania tożsamości historycznej z istotną rolą Ukraińskiej Armii Powstańczej.
Wymownym potwierdzeniem tej nowej jakości we wzajemnych relacjach jest rozpoczęcie przez oba państwa prac nad nowym traktatem, który ma regulować wzajemne relacje w przyszłości i zastąpić podpisany w 1992 roku przez Polskę i Ukrainę „Traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy”.
Nowa jakość relacji polsko-ukraińskich i perspektywy ich dalszego zacieśnienia
Wojna sprawiła więc, że stosunki polsko-ukraińskie weszły w zupełnie nową fazę, nacechowaną ogromnym emocjonalnym zbliżeniem obu narodów, któremu towarzyszy wzrost zaufania elit obu państw i przekonanie o wspólnych interesach w kwestii bezpieczeństwa oraz potrzebie zbliżenia w przyszłości. Bardziej widoczna stała się także współzależność obu państw. Polska jest niezbędna dla Ukrainy ze względu na swoje położenie geograficzne, choćby do utrzymania połączeń transportowych z resztą Europy. Warszawa jest też dla Kijowa cennym sojusznikiem w przypadku zdecydowanej większości kierunków polityki międzynarodowej, a także krajem bliskim kulturowo, zapewniającym możliwość pracy oraz utrzymania się ogromnej liczbie obywateli Ukrainy. Dla Polski zaś suwerenna Ukraina stanowi bufor, który oddziela nasze państwo od Rosji, posiada też bitną i doświadczoną w walce armią, a także duży rynek zbytu dla polskiej produkcji.
Można założyć, że po wojnie – niezależnie od tego, czy zakończy się ona zwycięstwem Ukrainy, przypieczętowanym pokojem, czy też rozejmem przewidującym ustępstwa terytorialne Ukrainy na rzecz Rosji – polsko-ukraińskie relacje utrzymają się przynajmniej na obecnym poziomie, a jest bardzo prawdopodobne, że ulegną dalszemu zacieśnieniu. W połączeniu z legitymizacją społeczną i doświadczeniami intensywnych kontaktów z czasu wojny, daje to podstawy, aby jako docelowy model stosunków polsko-ukraińskich uznać wspólnotę polityczno-kulturową – na przykład taką, jak istnieje między Szwecją a Norwegią, gdzie jedno pastwo jest członkiem Unii Europejskiej, a drugie funkcjonuje poza nią, choć pozostaje w strukturach wspólnego rynku. Oznaczałoby to, że granica między Polską i Ukrainą powinna mieć charakter przede wszystkim symboliczny, a obywatele obu państw powinni cieszyć się swobodą przemieszczania, pracy i osiedlania. Należy dążyć do tego, żeby kapitał mógł się swobodnie przemieszczać, zaś normy techniczne zostały zharmonizowane. Oba państwa łączyć może także wspólna wizja przyszłości oraz kapitał kulturowy, wypływający z przeżytych razem doświadczeń historycznych.
W praktyce taki model może zostać zrealizowany tylko przy wyraźnej konwergencji Ukrainy z Unią Europejską (nie rozważam tu mało prawdopodobnego scenariusza rozpadu UE). Istotne jest przy tym nie tyle samo nabycie przez Ukrainę formalnego członkostwa w UE, co raczej jej faktyczna zdolność do funkcjonowania w ramach wspólnego obszaru gospodarczego. Jeśli uda się osiągnąć ten cel, to – dzięki połączeniu swoich potencjałów – Polska i Ukraina razem będą dysponowały znacznie większą wagą polityczną, niż zsumowane potencjały obu państw funkcjonujących niezależnie od siebie. Po stronie ukraińskiej istnieje spory poziom społecznej akceptacji takiej strategii. Jeżeli spełni się optymistyczny scenariusz, a więc Ukraina pokona Rosję i szybko odbuduje swoją gospodarkę, potrzeba będzie około 10-15 lat, aby go zrealizować.
Potencjalne przeszkody na drodze do dalszego zbliżenia
Na ile realny jest taki obrót rzeczy? Oczywiście podbój dużej części Ukrainy przez Moskwę lub znaczne wyniszczenie ukraińskiego państwa w wyniku działań wojennych uniemożliwiłoby powstanie potężnej polsko-ukraińskiej wspólnoty. Jednak nawet zakładając pozytywny dla Ukrainy rozwój wypadków na froncie, już teraz można wskazać przynajmniej cztery scenariusze, w których nie dochodzi do dalszego polsko-ukraińskiego zbliżenia.
Pierwszy z nich to rozpoczęcie przez oba państwa rywalizacji gospodarczej, która – choć w obecnych okolicznościach trudna do wyobrażalna – może stać się faktem w razie intensywnego rozwoju Ukrainy po wojnie. Rozwoju – dodajmy – napędzanego poczuciem sprawczości i kreatywności Ukraińców, wzmocnionych zwycięstwem nad Rosją, oraz środkami finansowymi, przeznaczonymi na odbudowę gospodarki Ukrainy przez społeczność międzynarodową. Jeśli Ukraina – dysponująca znacznie lepszymi niż Polska warunkami dla rozwoju rolnictwa oraz sporymi zasobami surowców naturalnych, w tym metalami rzadkimi – będzie w stanie efektywnie wykorzystać swoją historyczną szansę, to nie można wykluczyć, że reakcją na polskiej scenie politycznej będzie wzrost popularności agitatorów, odwołujących się do zwulgaryzowanego pojęcia polskiego interesu narodowego i kwestionujących zasadność dalszego zacieśniania stosunków polsko-ukraińskich. Z kolei na Ukrainie mogą dojść do głosu ugrupowania upojone sukcesem militarnym i podważające wagę wkładu Polski w zwycięstwo nad Rosją, bądź postrzegające nasze wsparcie jako oczywistość, wynikającą z domniemanych historycznych przewinień Polaków wobec Ukraińców.
Rywalizacja obu państw może rozpocząć się także na gruncie demograficznym. Wybuch wojny sprawił, że – jak szacują ukraińscy ekonomiści z Narodowego Banku Ukrainy (NBU) – w 2022 roku PKB Ukrainy skurczy się o 33%. NBU zakłada, dość optymistycznie, że w latach 2023 i 2024 wzrost PKB Ukrainy osiągnie poziom kilku procent. Jeśli więc przyjmiemy ostrożnie, że w kolejnych latach Ukraina odnotuje podobny wzrost, to przedwojenny poziom PKB z 2021 roku zostanie osiągnięty w roku 2029. Załóżmy, że w Polsce w tym samym czasie PKB będzie przeciętnie przyrastało o 3,5% rocznie. Oznacza to, że w momencie osiągnięcia przez Ukrainę przedwojennego poziomu rozwoju, różnica w wysokości PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej zwiększy się z 2,65 do 3,5 razy (dla porównania, w 2021 roku ten stosunek między Polską a Niemcami wynosił 1,54 ). Polski rynek pracy – dzięki bliskości geograficznej i kulturowo-językowej – może się zatem stać potężną pompą, zasysającą najbardziej przedsiębiorczych młodych Ukraińców. Taka sytuacja byłaby w sposób oczywisty niezwykle niekorzystna dla interesów Ukrainy. W pewnych okolicznościach mogłaby doprowadzić do pojawienia się na Ukrainie sił, budujących swój kapitał polityczny na rzekomym niebezpieczeństwie polityczno-gospodarczego zdominowania Ukrainy przez Polskę. Można spodziewać się wówczas tendencji do odwoływania się do negatywnych stereotypów historycznych, głęboko zakorzenionych w ukraińskiej kulturze narodowej.
Trzeci scenariusz to wzrost popularności w Polsce stronnictw, odwołujących się do przekonania, że obecność w naszym kraju ogromnej społeczności ukraińskich migrantów, słabo asymilujących się z Polakami, stanowi zarówno niebezpieczeństwo dla polskiej tożsamości, jak i konkurencję dla Polaków na rynku pracy. W tym scenariuszu proukraińska postawa polskiego rządu może zostać zahamowana przez siły, które żywią się historycznymi resentymentami – żądają rozliczenia Ukrainy z dziedzictwa UPA i Rzezi Wołyńskiej – i odwołują się do domniemanych niebezpieczeństw, płynących z wyolbrzymianego ukraińskiego nacjonalizmu.
Wreszcie scenariusz czwarty to stopniowe zobojętnianie elit rządzących Polską bądź Ukrainą – lub w obu krajach jednocześnie – na ideę zacieśniania relacji polsko-ukraińskich. Chodzi w szczególności o przyszłe elity, które wyłonią się za jakiś czas i nie będą wzajemnie powiązane doświadczeniem współpracy z czasów wojny. Jeśli takie nowe elity będą uzależniać politykę zagraniczną Warszawy czy Kijowa od oczekiwań tzw. „mainstreamu europejskiego”, niekoniecznie zainteresowanego ścisłą współpracą dwóch dużych państw z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, to wizja budowy Wspólnoty Polski i Ukrainy znacznie się oddali. Być może w przyszłości jakiś historyk dopisze wówczas kolejny rozdział do monografii poświęconej zmarnowanym szansom, jakie niesie współpraca Polaków i Ukraińców…
Wydaje się, że obecnie opisane zagrożenia nie przysłaniają szans na budowanie polsko-ukraińskiej wspólnoty, jednak cały czas należy mieć świadomość ich istnienia.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury