Dyskutując o stosunkach polsko-chińskich mamy tendencję do myślenia w kategoriach zero-jedynkowych. Po fazie fascynacji perspektywami współpracy z Pekinem z lat 2016-2017, kiedy niektórzy uważali ChRL niemalże za alternatywny wektor w polityce zagranicznej, narodziło się podsycane z Waszyngtonu przekonanie, że choćby ze względu na zobowiązania sojusznicze w NATO z Chinami należy mieć możliwie mało do czynienia. Jednym zdaniem: albo Chiny albo USA. Naszym zdaniem rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowania. Chiny nie są ani wyłącznie szansą rozwojową i obiecującym rynkiem, ani egzystencjalnym zagrożeniem. Polityka wobec nich nie może się zasadzać ani na całkowitej afirmacji, ani na równie zdecydowanym odrzuceniu.
Oba sposoby myślenia są kontrproduktywne. Wiele państw UE intensyfikuje kontakty z Chinami. W stosunkach z Pekinem my także powinniśmy nauczyć się diagnozować możliwe pola manewru. Z Chinami warto współpracować, współuczestnicząc jednocześnie w wypracowywaniu spójnej zachodniej polityki wobec Pekinu.
Polska bramą do Europy?
Polska była jednym z pierwszych państw, które uznały i nawiązały stosunki dyplomatyczne z Chińską Republiką Ludową jeszcze w 1949 r. Jednak relacje z Pekinem stały się naprawdę intensywne dopiero w ostatniej dekadzie, w szczególności po podpisaniu umowy o polsko-chińskim partnerstwie strategicznym w 2011 r.
Głównym inicjatorem tych przemian było Państwo Środka. Pekin nie postawił jednak na relacje dwustronne, lecz na politykę wobec całego regionu Europy Środkowej. Służył temu powołany w 2012 r. format współpracy 16+1. Wkrótce z perspektywy chińskiej ta kooperacja stała się częścią globalnej inicjatywy Pasa i Szlaku.
Od połowy zeszłej dekady państwa Zachodu zaczęły się obawiać wzrostu siły i znaczenia Chin. Asertywna polityka Pekinu w regionie, wzrost tendencji autorytarnych oraz ugruntowane podejrzenia, co do zorganizowanego szpiegostwa przemysłowego tworzyły dobry grunt pod te lęki. Nieprzerwanie jednak rosła wymiana handlowa państw zachodnich z Chinami. Stały się one nie tylko miejscem produkcji towarów, ale także hubem innowacji i coraz istotniejszym rynkiem zbytu. Na Chiny nie warto patrzeć wyłącznie przez pryzmat geopolityki. Myślenie o Chinach musi uwzględniać szereg warunków, w tym kulturowych, społecznych i ekonomicznych.
Również Polska, jako część Zachodu, nie ma perspektyw na to, by się od Pekinu odciąć. Chiny pozostają jednym z głównych (drugie miejsce) źródeł importu towarów do Polski. Poza dołączeniem do 16+1 w 2012 r. (od 2019 r. 17+1), udziałem w inicjatywie Pasa i Szlaku, Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) i podpisaniem bilateralnego oświadczenia o wszechstronnym partnerstwie strategicznym w 2016 r., łączy nas szereg porozumień i umów z Pekinem.
Polska nie jest dla Chin oczywiście jedyną bramą do Europy. Pekin gospodarczo i politycznie od lat 70. XX wieku intensywnie rozwijał relacje polityczne, akademickie i gospodarcze z państwami Zachodu, a dla przykładu niemieckie koncerny już pod koniec lat 70. i na początku 80. rozwijały swój przemysł we wschodnich Chinach, szkoląc chińskie kadry w RFN.
Nie oznacza to oczywiście, że Polska nie może stawać się jedną z bram do Europy. Zainteresowanie Chin Polską jest z jednej strony uwarunkowane rozbudowywaniem połączeń kolejowych z Europą Zachodnią, chęcią pozyskiwania nowych rynków dla chińskich przedsiębiorstw, z drugiej strony wpisuje się w chińską politykę globalną.
Jeśli perspektywa odcięcia się od Pekinu nie jest realną możliwością, priorytetem powinno być inwestowanie w wiedzę o Chinach, szczególnie w świetle wyzwań klimatycznych, a także polityk prowadzonych przez bliskie nam kulturowo państwa Zachodu. Ważne jest umacnianie więzi transatlantyckich i zwiększenie widoczności Polski w polityce unijnej, dzięki połączeniu wysiłków polskich środowisk przedsiębiorców, naukowców a także praktyków zajmujących się Azją na poziomie UE. To głównie w ten sposób możemy skutecznie działać na rzecz promocji Polski w Azji, w tym sprzedaży polskich produktów i usług, ochrony inwestycji i własności intelektualnej w Chinach.
Warto patrzeć na ChRL dostrzegając wielość ról, w jakich występują w kontaktach z Polską. Każda z nich rodzi szanse i wyzwania, a odpowiedzi trzeba skoordynować między różnymi poziomami administracji, samorządu terytorialnego wciągając do rozmowy partnerów z Rady Dialogu Społecznego.
Producent i kupiec
Przez ostatnie dekady Chiny stały się największym dostawcą dóbr. Większość z nas, gdyby usunąć z życia nagle wszystkie przedmioty pochodzące z Państwa Środka, straciłoby lwią część elektroniki i sprzętów AGD, ubrań i mebli. Piszącym te słowa zniknęłyby narzędzia pracy, rozrywki, a i wodę ugotować byłoby trudno (czajnik!). Choć w większości są to sprzęty produkowane na zlecenie zachodnich koncernów, to lata sporu handlowego USA-Chiny powinny nam uświadomić, że jesteśmy od chińskiej bazy produkcyjnej uzależnieni tak, jak stabilność polityczna Pekinu zależna jest od eksportu do Europy i USA.
Zachodni biznes, wabiony do ChRL ulgami inwestycyjnymi, zróżnicowanym i potężnym zapleczem fabryk oraz obietnicą rosnącego rynku wewnętrznego, nigdzie z Chin się nie wybiera. Po kilku latach zmagań handlowych i wysiłków na rzecz przenoszenia produkcji z Państwa Środka, Chiny w 2020 roku stały się największym partnerem handlowym UE pod względem wymiany towarowej, wyprzedzając USA. Warto jednak zaznaczyć, że dodając do wymiany towarowej UE-USA wartość usług, Chiny wciąż pozostają daleko w tyle. Jednocześnie wg szacunków UNCTAD, Chińska Republika Ludowa była największym na świecie odbiorcą bezpośrednich inwestycji zagranicznych (163 mld USD) oraz uplasowała się na drugim miejscu we wzroście tychże inwestycji (+4 proc. w stosunku do 2019).
Jak działać, by zmniejszać uzależnienie od produkcji chińskiej? W skrócie: dywersyfikować. Na poziomie europejskim i państwowym powinniśmy wzmocnić zachęty do lokowania produkcji także poza Państwem Środka. Pod warunkiem dobrej akcji informacyjnej i wsparcia dla biznesu, mogą temu służyć np. nowe umowy gospodarcze Unii z państwami ASEANu.
Z drugiej strony, jeśli pomożemy stworzyć faktyczną alternatywę dla chińskiej produkcji, łatwiej będzie używać narzędzi polityki handlowej do wsparcia w Chinach grup narażonych na prześladowania. Jeśli nie chcemy kupować dóbr, które potencjalnie mogły być wytworzonych w chińskich obozach – o tym toczą się obecnie rozmowy z parlamentach USA, Wielkiej Brytanii i Australii – warto mieć praktyczną możliwość zamówienia ich gdzie indziej.
Rozwijanie krajowej infrastruktury, która usprawnia transport kolejowy z kierunku chińskiego, nie jest alternatywą, ale uzupełnieniem wyżej opisanej polityki. Terminale przeładunkowe w Małaszewiczach i innych miejscach są rozbudowywane, a kolejowe połączenia towarowe – jak choćby to funkcjonujące już ósmy rok między Chengdu a Łodzią – stale się rozwijają. Towary z Chin do Europy będą płynąć, ważne by Polska stawała się coraz bardziej nie tylko odbiorcą końcowym, ale także hubem przeładunkowym. Polska nie jest jedynym „wejściem” od strony lądowej dla towarów z Chin, bowiem Pekin stara się zdywersyfikować nie tylko rynki eksportowe, ale też transportowe ,,bramy”.
W kontekście handlu i logistyki pojawiają się dla nas przynajmniej dwa wyzwania. Po pierwsze, powinniśmy dbać, by nad tą infrastrukturą zachować kontrolę i by nie powtórzył się casus portu w Pireusie, sprzedanego na fali greckiego kryzysu. Po drugie, ważne jest dążenie do tego, by konkurencja o przeładunek chińskich towarów nie była dumpingowa. Jak widać z inwestycji krajowych i choćby z przykładu węgierskiego Zahony, przygotowanie się na potok chińskich towarów może być kosztowne, a jego – wynik ze względu na konkurencję w regionie – niepewny. Wyzwaniem dla dyplomacji w regionie jest sprawienie, by ta konkurencja nie była wyniszczająca.
Inwestor
Jedną z konsekwencji kryzysów finansowego i strefy euro z początku poprzedniej dekady było pojawienie się Chin w nowej roli w Europie: inwestora. Nie dotyczyło to już tylko nieruchomości – osławionych portugalskich czy cypryjskich willi, a także francuskich winnic – postrzeganych jako bezpieczna lokata kapitału poza zasięgiem Partii. Przejęcia dotknęły też symboli europejskiego przemysłu, jak niemiecka Kuka, jednego z liderów w branży robotyki.
Nauczone tym doświadczeniem instytucje i państwa Unii starają się ograniczyć ewentualną niechcianą obecność w strategicznych sektorach inwestorów z państw trzecich, w praktyce głównie z Chin. Jednak nie zwalnia nas to z obowiązku analizy, w których branżach takie inwestycje są miło widziane, a które stają się ryzykowne. W tym infrastruktura 5G.
Powinno to dotyczyć nie tylko firm i infrastruktury związanej z bezpieczeństwem, ale brać pod uwagę szanse rozwojowe Polski. Dla przykładu, dochowaliśmy się nie pojedynczej firmy, ale całego sektora campingowego, który może stać się przy odpowiedniej koordynacji z decydentami i instytucjami publicznymi polską ścieżką do świata rodzimych wysokich technologii. Szkoda by było, aby polskie startupy i obiecujące sektory były przejmowane zanim w pełni się rozwiną. Ochrona i promocja polskich firm przed niekorzystnymi przejęciami musi być zniuansowana i opierać się na współpracy administracji publicznej z biznesem.
Turysta
Przed pandemią wzrosła również liczba podróżujących między Chinami a Polską, co odzwierciedlały kolejne otwierane połączenia lotnicze z Chinami. W warszawskim lotnisku kilka razy w tygodniu zaczęło pojawiać się Air China, a chińscy turyści tłumnie odwiedzali główne atrakcje turystyczne Polski.
Według zestawienia danych z GUS-u, największy wzrost liczby turystów z Chin w Polsce nastąpił między rokiem 2016, a 2017. Choć w 2019 osiągnęliśmy rekordową liczbę ponad 137 tys. turystów, to zanotowaliśmy również znaczne spowolnienie wzrostu (0,8% w stosunku do 2018). Według GUS-u turyści z Chin ( łącznie z Hongkongiem, Makau i Tajwanem) zajęli szóste miejsce w kategorii wydatków turystów i odwiedzających jednodniowych w związku z podróżami do Polski w 2019, wydając kwotę zbliżoną do podróżujących z Izraela, a większą niż turyści z Francji, czy Holandii.
Polska Organizacja Turystyczna wskazuje na możliwe przyczyny, zarówno regionalne, jak i makro, które spowodowały znaczne spowolnienie trendu. Było to między innymi świętowanie 70. rocznicy powstania CHRL, co mogło sprzyjać turystyce krajowej oraz z drugiej strony konkurencja ze strony Węgier i państw bałkańskich.
Epilog
Stosunki z Chinami od dekady stają się coraz bardziej intensywne, a Chiny pojawiają się nad Wisłą w coraz to nowych rolach. Nie jest to jednak oczywiście polska specyfika, lecz europejski i globalny trend. Zawarte umowy na poziomie unijnym i bilateralnym mają szansę te więzi z ChRL jeszcze pogłębić.
Nie mamy więc przed sobą prostej alternatywy. Chiny nie są ani wyłącznie szansą rozwojową i obiecującym rynkiem, ani egzystencjalnym zagrożeniem. Polityka wobec nich nie może się zasadzać ani na całkowitej afirmacji, ani na równie zdecydowanym odrzuceniu.
Jeśli za polską polityką będzie stać długofalowa strategia uwzględniająca interesy różnych grup społecznych, a instytucje państwa będą wprowadzać ją konsekwentnie w życie, perspektywa stosunków z Chinami będzie bardziej realistyczna, a działania – przewidywalne i skuteczne. Wobec ChRL powinniśmy być aktywni na wielu polach, uwzględniając interesy różnych grup i traktując je podmiotowo w modyfikacji i wdrażaniu strategii azjatyckiej (więcej w raporcie “Azja-integracja. Wokół polityki Polski wobec Azji”). Taka polityka azjatycka jest obecnie dyskutowana (odsyłamy do wywiadu z ministrem Marcinem Przydaczem), jednak jej prawidłowe i szczegółowe zdefiniowanie i realizacja wymaga zdecydowanego poszerzenia grona interesariuszy oraz wsparcia wielu instytucji administracji rządowej i samorządowej. Oraz stabilnej woli politycznej.
Polska nie może sobie pozwolić na spontaniczne działanie wobec Chin i postrzeganie Państwa Środka jako mitycznego ,,Dalekiego Wschodu”, na który spogląda się może z zainteresowaniem, ale rzadko.

PATRYCJA PENDRAKOWSKA
Analityk ds. polityki Chin, Tajwanu, Hong Kongu i innowacji. Doktorantka w Instytucie Filozofii UW. Ukończyła sinologię, etnologię, Kolegium MISH (filozofię), prawo finansowe i socjologię na UW, którą studiowała również na Ludwig-Maximilians Universität w Monachium. W latach 2017-2019 prezes Centrum Studiów Polska-Azja. Na przełomie 2016/2017 roku pracowała w Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Akademii Sztuki Wojennej. Była wolontariuszka w dziale misji PAH. W 2011 roku badała problemy migracji w Nepalu, w Institute of Integrated Development Studies w Katmandu.
https://twitter.com/PatrycjaPendra

KRZYSZTOF ZALEWSKI
Analityk ds. Indii i energetyki, Przewodniczący Rady Fundacji Instytut im. Michała Boyma oraz redaktor „Tygodnia w Azji” (wydawanego wspólnie z portalem wnp.pl). Pisze o polityce zagranicznej i transformacjach ery cyfrowej w Indiach i Australii. Poprzednio pracownik Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej w Wiedniu, Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP, Kancelarii Sejmu RP oraz Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie.
https://twitter.com/KMZalew

ADRIAN ZWOLIŃSKI
Prawnik, doktorant nauk ekonomicznych w Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie SGH. Zajmuje się rynkami finansowymi, ekonomią rozwoju i ekonomiczną analizą prawa. Analityk Instytutu Boyma i ekspert Konfederacji Lewiatan.
https://twitter.com/ZwolinskiAdrian