Odbudowa i modernizacja Ukrainy po wojnie będzie potężnym i kosztownym wyzwaniem. Obecnie szacuje się, że potrzeba na ten cel 750 mld USD. I choć walki wciąż trwają – a tym samym kwota ta rośnie – sam Kijów i społeczność międzynarodowa już teraz zastanawiają się, jak zaplanować podniesienie z wojennych gruzów ukraińskiego państwa. Udział w tym przedsięwzięciu zadeklarowało też pół tysiąca polskich firm.
Polskie firmy chcące uczestniczyć w odbudowie Ukrainy mogły do końca lipca tego roku zadeklarować taką wolę w ankiecie prowadzonej przez Ministerstwo Aktywów Państwowych. Jak podaje dziennik “Rzeczpospolita”, w sumie zgłosiło się ponad 500 takich przedsiębiorstw. Z jakich sektorów było najwięcej zgłoszeń – na razie nie wiadomo. Być może poznamy odpowiedź w niedalekiej przyszłość, bowiem przeprowadzona ankieta będzie podstawą do raportu, który ma przedstawić w Kijowie wicepremier Jacek Sasin. Konkretów w tym działaniu jest więc niewiele, ale nie sądzę, abyśmy w obecnej sytuacji mogli zrobić więcej, bo to wielkie wyzwanie stojące przed społecznością międzynarodową budzi wciąż więcej pytań, niż jest odpowiedzi. Warto jednak podsumować to, co możemy zaoferować, również na bazie własnych doświadczeń.
Ramy odbudowy
Ogólne ramy programu odbudowy Ukrainy wskazano na początku lipca na międzynarodowej konferencji w szwajcarskim Lugano. W jej trakcie premier Ukrainy Denys Szmychal przedstawił pomysł przydziału obwodów administracyjnych poszczególnym, zainteresowanym krajom. Polskie firmy, wspólnie z włoskimi, miałyby odbudowywać obwód doniecki.
Ta propozycja budzi oczywiste wątpliwości. Przede wszystkim tę związaną z trwającą już ponad osiem lat okupacją części regionu przez Federację Rosyjską. W najbardziej optymistycznych prognozach dotyczących dalszego przebiegu wojny próżno jest szukać przewidywań dotyczących perspektywy wyzwolenia tego obszaru. A nawet jeśli Ukraińcy wywalczą granicę sprzed 2014 roku, to przebywanie na terenie dzisiejszej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej może stanowić zagrożenie uniemożliwiające zaangażowanie ludzi, sprzętu i kapitału koniecznych do realizacji programu odbudowy.
Druga wątpliwość wiąże się z samym pomysłem podziału terytorialnego. Wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Oleg Dybicz, z którym rozmawiałem na antenie telewizji BIZNES24 stwierdził, że lepszym rozwiązaniem byłby podział sektorowy. Widział w tym polskie firmy jako najlepiej przygotowane do odbudowy infrastruktury drogowej. Warto przypomnieć, że w latach 2002-2022 przedsiębiorstwa z Polski i polskie oddziały zagranicznych koncernów zbudowały u nas 1340 km autostrad i 2760 km dróg ekspresowych. Świeże jeszcze doświadczenie można by wykorzystać w Ukrainie.
Kolejne pytania w kwestii ukraińskiej odbudowy sąsiada stawiać można co do ram prawnych procesu przetargowego oraz gwarancji poszczególnych państw zabezpieczających zaangażowany kapitał, sprzęt i kadry.
Ze względu na powyższe wątpliwości należy mieć nadzieję, że zaprezentowany przez premiera Szmychala podział stanowi raczej początek dyskusji o programie odbudowy kraju. Ukraiński polityk przedstawił propozycję najbardziej koncyliacyjną, a więc najmniej zadowalającą wszystkie strony, prezentującą jednocześnie zdecydowaną postawę co do przynależności terytoriów okupowanych.
Podczas konferencji Denys Szmychal przedstawił również wyliczenie wartości zniszczeń dokonanych w wyniku działań zbrojnych. Zgodnie z dostępnymi wówczas danymi bezpośrednie straty w infrastrukturze oszacowano na 100 mld USD. Nie jest to jednoznaczne z kosztem odbudowy i niezbędnej modernizacji kraju, wymagającym znacznie większych kwot, które mogą opiewać nawet na 750 mld USD. W jaki sposób ta suma została oszacowana?
Skala zniszczeń
Bieżące raporty wartości zniszczeń przygotowują pracownicy naukowi Kyiv School of Economics (KSE). Uczelnia ta regularnie aktualizuje dane, które w swojej skrupulatności ukazują skalę tragedii ukraińskiej gospodarki. Według najnowszego dostępnego raportu (aktualnego na dzień 1 sierpnia) szkody wyrządzone gospodarce Ukrainy w wyniku uszkodzenia i zniszczenia budynków mieszkalnych i niemieszkalnych oraz infrastruktury sięgnęły co najmniej 108,3 mld USD. W tej kwocie ujętych jest co najmniej 129 900 budynków mieszkalnych, z czego 114 700 (5,4 mld USD) to domy prywatne, a 15 100 (42,3 mld USD) — budynki wielorodzinne. W najnowszym raporcie skrupulatnie przyjrzano się także stratom obiektów edukacyjnych i placówek ochrony zdrowia oraz opieki społecznej. Na dzień 1 sierpnia 2022 r. zostało zniszczonych 2217 placówek edukacyjnych o wartości materialnej 3,8 mld USD, szkody wyrządzone 903 placówkom medycznym wyniosły 1,6 miliarda dolarów, a szkody w 89 obiektach opieki społecznej oszacowano na ponad 300 milionów dolarów.
Od początku wojny Rosji z Ukrainą do dnia 1 sierpnia co najmniej 388 przedsiębiorstw, 18 lotnisk cywilnych, 764 przedszkola, 23 centra handlowe, 1991 sklepy, 27 centrów handlowych, 511 budynków administracyjnych, 28 składów ropy, 634 obiekty kultury zostały uszkodzone lub zniszczone.
To szacunek zniszczeń. Jakie kwoty potrzebne będą do odbudowy kraju? Według obliczeń ekspertów skupionych wokół KSE (metodologia ich pracy dostępna jest na stronie internetowej uniwersytetu) koszt może sięgnąć 185 miliardów USD. 40% tej kwoty, czyli ok. 75,3 mld USD, pochłonie odtworzenie zasobów mieszkaniowych. Na odbudowę ukraińskiej infrastruktury potrzeba kolejnych 42,3 mld USD. Segment rolno-spożywczy wymagać będzie 18,3 mld USD, zaś przemysł i sektor małych i średnich przedsiębiorstw 17,5 mld USD.
Łączna wielkość potrzeb naprawczych uwzględnia jedynie odbudowę zniszczonych obiektów wraz z ich modernizacją. Jednocześnie ocena ta nie zawiera ogólnych potrzeb ożywienia gospodarki, a także dostosowania zasobów, które nie uległy zniszczeniu. Według szacunków rządu ukraińskiego, biorąc pod uwagę wspomniane wymagania, całkowite zapotrzebowanie na finansowanie naprawy i modernizacji gospodarki wyniesie 750 miliardów dolarów. I to jest właśnie kwota wymieniona w Lugano przez premiera Szmychala. Dla porównania, produkt krajowy brutto Ukrainy w 2021 roku wyniósł 200 mld USD, Polski zaś 674 mld USD. W obu przypadkach był to najbardziej produktywny rok w historii naszych gospodarek.
Opieszali darczyńcy
Mimo wielu deklaracji pomocy w odbudowie kraju, które spływają z Zachodu do Kijowa, należy pamiętać o trudnościach, jakie muszą pokonać gospodarki państw rozwiniętych. Część z tych problemów wynika z konsekwencji agresji rosyjskiej na Ukrainę, wiele jest też dziedzictwem przechodzonej wcześniej pandemii. Dopiero przyszłość pokaże, jak wiele deklaracji będzie zrealizowanych. Po pierwszym półroczu 2022 roku ONZ alarmowało, że skłonność darczyńców do wsparcia odbudowy krajów zniszczonych działaniami wojennymi znacząco odbiega od złożonych wcześniej obietnic. Fundus
z wsparcia dla Afganistanu zebrał 2,4 mld USD z deklarowanych 4,4 mld USD. W przypadku Jemenu z 4,3 mld USD przekazano dotychczas zaledwie 1,3 mld USD.
Deklarowane i zrealizowane wsparcie finansowe dla Ukrainy śledzi Institute for the World Economy (IWE). Obejmuje 40 krajów, w szczególności państwa członkowskie UE, innych członków G7, a także takie kraje jak Australia, Korea Południowa, Turcja, Norwegia, Nowa Zelandia, Szwajcaria, Chiny, Tajwan i Indie. Najnowszy dostępny w momencie pisania niniejszego tekstu raport jest niestety nieaktualny, obejmuje bowiem dane do 7 czerwca. Wynika z niego, że istnieje duża rozbieżność między zadeklarowaną a faktycznie dostarczoną pomocą – zarówno w zakresie broni, jak i finansowania. Koncentrując się na wsparciu finansowym w analizowanym okresie, możemy zauważyć, że Ukrainie obiecano już ponad 30 mld EUR wsparcia od najważniejszych darczyńców, ale od lutego faktycznie wypłacono około 6 mld EUR. Rezultatem jest rosnąca luka finansowa. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że Ukraina potrzebuje około 5 mld euro zewnętrznego finansowania miesięcznie – zwracają uwagę analitycy IWE. Co więcej, zauważają oni w raporcie, że pomoc unijna pochodzi głównie z pożyczek, które trzeba spłacić, co zwiększa ogromne zadłużenie Ukrainy. Dla porównania, Stany Zjednoczone w większości przyznały bezzwrotne dotacje.
Korupcja
Zarzutem, który często pada podczas dyskusji o zaangażowaniu zachodnich środków w proces odbudowy, jest ten związany z korupcją toczącą ukraińskie życie gospodarcze i administrację publiczną. Zdaniem argumentujących ma ona uniemożliwić efektywne wykorzystanie środków finansowych, które popłyną na Ukrainę.
Ten problem
dostrzegany jest na świecie, również przez najhojniejszych darczyńców. Jak stwierdził Ned Price, rzecznik Departamentu Stanu USA: “Wojna Rosji z Ukrainą stanowi zagrożenie zewnętrzne, ale korupcja stanowi zagrożenie wewnętrzne, a zagrożenie, jakie stanowi korupcja, może szkodzić demokracji, suwerenności, swobodom, które Ukraińcy tak rozpaczliwie pragną zachować”.
Badająca poziom występowania i przyzwolenia na korupcję organizacja Transparency International umieściła Ukrainę na 122 miejscu spośród 180 badanych krajów. To daleka pozycja, świadcząca o skali występowania tej patologii na poziomie Gabonu czy Zambii. Ale jednocześnie Ukraina stopniowo poprawia swój wynik, od 2013 roku plasując się na coraz lepszych pozycjach w rankingu.
O skalę problemu korupcji zapytał wicepremier Ukrainy Olgę Stefaniszynę dziennikarz „The Telegraph” w podkaście „Ukraine: The Latest”. Jej odpowiedź jest znacząca, ponieważ zwróciła uwagę
na intensyfikację częstotliwości poruszania tej kwestii przez media wraz z zatrzymaniem postępu wojsk rosyjskich. Zapytała także retorycznie, czy kraj toczony przez korupcję w skali, którą mu się zarzuca, byłby w stanie prowadzić wielomiesięczną wojnę z przeciwnikiem dysponującym takimi zasobami jak Rosja.
Przygotowanie do odbudowy
Jednym z uporczywie pojawiających się pytań w temacie odbudowy jest to, czy w ogóle wypada rozmawiać o niej przed zakończeniem działań zbrojnych?
Kilka tygodni temu poprowadziłem na antenie mojej macierzystej stacji telewizyjnej debatę poświęconą odbudowie Ukrainy, do której zaprosiliśmy znaczące postaci rodzimej branży budowlanej i sektorów z nią powiązanych. Jednym z zaproszonych gości był Robert Jacek Moritz, prezes giełdowej spółki ALTA i think tanku Nowy Wymiar Miast. Jest on znany między innymi z projektu budowy “na suchym korzeniu” miasteczka Siewierz Jeziorna, które dzięki zaangażowaniu znakomitych urbanistów oraz zastosowaniu przemyślanych technologii (również w rozwiązaniach energetycznych i dostępu do mediów) wyznaczyło niedościgniony standard w urbanistyce Górnego Śląska. Zapytany o właściwy czas dla rozmowy o planie odbudowy Ukrainy, zwrócił uwagę na to, że ta dyskusja powinna toczyć się już teraz, jeżeli chcemy, aby na spustoszone przez wojnę tereny jak najszybciej wróciło życie. A wszystkim nam powinno zależeć, aby to życie powracających mieszkańców było jak najlepsze. Dobra jakość życia i zadowolenie mieszkańców powinno zresztą być celem zaangażowanych w odbudowę instytucji, ponieważ pozwoli ograniczyć pulę argumentów możliwych do wykorzystania przez rosyjskie władze przy ewentualnym kolejnym konflikcie.
Jeden z najciekawszych projektów związanych z przyszłą odbudową powstaje po cichu, w Krakowie, na tamtejszej Politechnice. Uczelnia przygotowała program kształcenia inżynierów skupiony na stworzeniu kadr do procesu odtworzenia zasobów infrastruktury mieszkaniowej, przemysłowej, usługowej i transportowej. Uczestniczący we wspomnianej wyżej debacie profesor Andrzej Szarata, dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej, przedstawił program studiów dla obywateli Ukrainy na kierunkach budownictwa i transportu. Zajęcia pierwszego semestru w całości prowadzone będą w języku ukraińskim, na drugim dochodzą wykłady w języku polskim, który z kolei zdominuje semestr trzeci i kolejne. Takie rozwiązanie wsparte ma być intensywnym kursem języka polskiego oraz języka angielskiego. Uczelnia zaplanowała też ulokowanie studentów w akademikach w pokojach mieszanych z Polakami, dla lepszej integracji. Warto podkreślić, że Politechnika Krakowska w zakresie programu i kształcenia współpracuje z siostrzanymi uczelniami we Lwowie, Odessie i Charkowie. W efekcie
absolwenci kierunków budownictwa i transportu znać będą normy wymagane na rynkach polskim, Unii Europejskiej, ale także Ukrainy. Przedstawiciele uczelni zapewniają, że zależy im na przygotowaniu kadr do pracy w ich ojczyźnie, a zakończona rekrutacja i poziom już posiadanej wiedzy dają nadzieję na wykształcenie wysokiej klasy specjalistów. Rok akademicki 2022/23 rozpocznie 1 października 70 studentów na kierunku budownictwo i 30 na kierunku transport wybranych spośród 400 kandydatów.
Wyzwanie naszego pokolenia
Przyglądając się doświadczeniom historycznym Europy możemy wskazać kilka projektów, które w mniejszej skali odpowiadały wyzwaniu, przed jakim obecnie stoimy. Są to przede wszystkim odbudowy miast po zniszczeniach ostatniej wojny światowej, m.in. Hawru i Warszawy. W obu przypadkach wybrane sektory miast wpisane zostały współcześnie na listę dziedzictwa UNESCO i nie mam wątpliwości, że tak samo będzie w przypadku ukraińskich metropolii. To wyzwanie będzie jednak dalece bardziej skomplikowane ze względu na skalę zaangażowania międzynarodowego, środków publicznych oraz sił mierzonych w sprzęcie i kadrach.
Podsumowując, warto przypomnieć jak wielkim przedsięwzięciem była dla naszych dziadków odbudowa Polski, a w szczególności stolicy ze zniszczeń wojennych. Kiedy zakończono ten proces? Niektórzy wskazują lata 50. ub. w., jako czas zakończenia odbudowy Starego Miasta, inni rok 1971, kiedy podjęto decyzję o podniesieniu z ruin Zamku Królewskiego, niektórzy zaś mówią o procesie nigdy nie ukończonym ze względu na brak wschodniej pierzei Placu Piłsudskiego.
Niezależnie od tych sporów i oddalając wymienione powyżej obiekcje, nie ma wątpliwości, że odbudowa Ukrainy – będącej istotnym partnerem Polski, zwróconej gospodarczo i politycznie w stronę zachodniej Europy – będzie najważniejszym wyzwaniem naszego pokolenia.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury