Koronowirus atakuje nie tylko nasze płuca ale też niszczy zdrowie psychiczne, uderza w życie osobiste i zawodowe. Co Covid zmienił w życiu najaktywniejszych 30-latków? Poprosiliśmy słuchaczy i absolwentów Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności o podzielenie się osobistymi doświadczeniami i refleksjami z tego niezwykłego czasu.

Co rozbiło ostatnie 365 dni? Intuicja podpowiada mi, że w kontekście społeczeństwa koronawirus nie tylko zagroził zdrowiu, ale rozbił też ramy dotychczasowego świata, zwłaszcza dla ludzi po 50-stce. Wykluczeni z partycypowania w świecie przez brak wystarczającej wiedzy o technologii, o Internecie, o nowoczesnej komunikacji wepchnął ich do muzeum przeszłości, gdzieś między transmisjami konkursów skoków narciarskich a Faktami w TVN-ie.

Innymi słowy – coś, do czego przywykło obecne pokolenie 20- i 30-latków, stało się zaporowe dla starszych, doświadczonych pracowników – kierowników, właścicieli prywatnych firemek, szefowych działów, pań Halinek z kadr, czy prywaciarzy, którzy dotychczas dzierżyli feudalną władzę nad masami młodzieży na umowie o dzieło. I cóż za paradoks i nieoczekiwana zmiana miejsc, że dziś ci młodzi pouczają starszych jak mają się poruszać w ich świecie, który stał się światem dominującym – świecie Internetu. Władze dzierży już nie szef, nie prezes, a pogardzany niegdyś mądrala klikający w komputerek. I on zwalnia z urzędu prezydenta największego imperium świata. Świat cyfrowy w roku koronawirusa wreszcie zaanektował świat analogowy.

Kajety i nesesery smutnie spoczywają na półce, a życie monopolizują slacki, discordy, docsy i dashboardy. Z badań Future Business Institute ponad 75% korpo ludzi już nie chce powrócić do biura w pełnym zakresie, a w wielu przypadkach ta chęć jest motywowana głównie tęsknotą za socjalizacją, zatem papieroskiem czy kawusią w korporacyjnym gronie. Niechybnie świat korpomordorów przetasuje się znacznie w najbliższej dekadzie – na rynku nieruchomości, wynajmu biur czy konferencji długo będzie tęskno do czasów offline’owej hossy.

Jednak co pozostaje niezauważone w szeregu skutków ekonomiczno-społecznych koronawirusa to kapitulacja zawodowa pokolenia rodziców pracowników 50+, pokolenia naszych rodziców. Nie sposób wygrać im wyścigu z młodymi w znawstwie technologii, a nagromadzone przez lata doświadczenia nie uniosą ducha zmieniających się czasów. Cóż to oznacza? Do niedawna borykaliśmy się z pokoleniem ludzi cyfrowo wykluczonych, emerytów, którzy nie potrafią obsługiwać magicznego komputera. Dziś powstają całe sektory usługowe gdzie prym wiodą aplikacje i Internet. To swoiste pokoleniowe lustro. To co dziś w nim widać, to zwierciadło, w którym nie ma prymatu wieku, a jest prymat kompetencji. Dziś to prawo sprawia, że ci którzy nie osiągnęli jeszcze wieku emerytalnego, już są skazani na emeryturę.

O autorze

Tomasz Jonasz Kujawski

Uczestnik 6. edycji Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności, pracuje w branży IT przy tworzeniu aplikacji mobilnych i produktów cyfrowych dla amerykańskich klientów, fanatyk ekonomii behawioralnej, po SGH, w wolnym czasie biegam, psychologizuje i rapuje.

Zobacz wszystkie artykuły autora